Walczyły drużyny ligowe z Ukrainy i Hiszpanii(Sewilla). W Warszawie zaroiło się od obywateli Ukrainy i Hiszpanii. Liczebnie przeważali Hiszpanie. I byli głośniejsi. Na sam mecz nie poszedłem. Bilety były taniutkie bo po 400 zł. :) Ale ja postanowiłem trochę po oszczędzać. Choć wydaję sporo mnie niż zarabiam ale na marmurowy nagrobek chciałbym sobie odłożyć. A w ostateczności czarny granit. Z kolumnami oczywiście.
Wygrali Hiszpanie. A przy okazji zaśmiecili pół Saskiej Kępy. Bo Stadion jest tuż przy tej szacownej dzielnicy. Na mieście tego dnia bylo kolorowo i gwarno. I o to chodzi.
KLIKNIJ NA FOTKI, ŻEBY POWIĘKSZYĆ
I filmik zwyczajowo..........
Po raz drugi spotkałem się z R. z Wrocławia.
Zaznaczam. SPOTKANIE KOLEŻEŃSKIE wyłącznie. Ekscentryczka władająca 6 obcymi językami.I studiująca w Warszawie kolejny fakultet. Co tydzień przyjeżdża do mojego miasta. R wyznaczyła spotkanie w Synagodze Nożyków na Twardej. Przystałem na to bo nigdy w życiu tam nie byłem. W środku znaczy się. Nie byłem w żadnejSynagodze. Dzięki Wrocławiance poznaję Warszawę. Czy tak powinno być?
Ponieważ jest lekarzem internista i kardiologiem to się Jej spytałem co mi może polecić na zajady. I dostałem, znaczy się kupiłem od Niej specyfik. Przywiozła mi z Wrocławia. I na opakowaniu mi napisała jak mam zażywać. Więc mam Jej autograf przy okazji.
I jest trochę dziwna. Ale to mi nie przeszkadza. Przecież ja też komuś mogę się wydać dziwnym.
Mianowicie powiedziała mi, że jak ktoś nas razem spotka to, żebym powiedział, że jestem profesorem od MEDYCYNY ESTETYCZNEJ. Profesorem nigdy nie byłem i raczej już nie będę. Dlatego się zgodziłem. I jak ktoś mnie kiedyś zobaczy w mediach jako profesora to będzie wiedział o co chodzi. I proszę nie krzyczeć "uwaga oszust!!!"
W Synagodze obowiązkowo nałożyłem nakrycie głowy. Goje(nie Żydzi) też tam powinni mieć nakryte głowy.
W sumie spotkaliśmy się trzy razy. I mamy spotkać się jeszcze. Z tym tabletem to R.
Pyta mnie się znajomy. "Jak ty podrywasz takie dziewczyny?" To odpowiedziałem. "Na zajady" Ale tak naprawdę podrywaczem nie byłem, nie jestem i nie będę. Za nieśmiały jestem i za mało bezczelny.
"Są w Polsce dziewczyny o, których się filozofom nie śniło :)"
Jest z powrotem moda na zegarki. Bo na jakiś czas telefony komórkowe wyparły zegarki naręczne. Dostałem premię to sobie zegarek kupiłem. Też pod wpływem Ani z Katowic. Ona też sobie zakupiła. Szwajcara oryginalnego. Z tym paradowaniem z zegarkiem to trzeba uważać. Przed wojną w Warszawie była taka znana postać . Dowcipniś i ekscentryk. Fiszer się nazywał. Jedna znana postać wszystkim się chwaliła swoim super zegarkiem. Że super dokładny itp. I wtedy Fiszer się go spytał "Taki dokładny???" Gościu odpowiada, że "bardzo" na to Fiszer "To proszę dokładnie o 14.00 pocałować mnie w d..." I facet przestał się chwalić tym zegarkiem.
Dlatego ostrożnie proszę z zegarkami naręcznymi. A to moje cudeńko. Tylko się nie pytajcie czy dokładny!
Vojtek z zegarkiem tańszym niż zegarek ministra Nowaka.
Witaj Vojtek.
OdpowiedzUsuńA czy Ty się gdziekolwiek nudzisz?
Jesteś taki bra-tłata, że wszędzie jest ci dobrze.
Gratuluję zegarka... Niech ci służy długie lata.
Ja sobie kupiłem kilkanaście lat temu Orienta za dniówkę za szkolenia dla ONZ (1,5 miliona na starą kasę) i do tej pory mi służy bezawaryjnie. Wiadomo, Japończyk.
Pozdrawiam serdecznie i do się zapraszam.
Michał
To niezła dniówkę miałeś! Muszę się przyzwyczaić do zegarka. Bo od bardzo wielu lat zegarka nie nosiłem. Pozdrowienia z Warszawy :)
UsuńHej
Każdy jest na swój sposób ekscentryczny, bo nie ma dwojga identycznych ludzi. Mogą być podobni - mieć podobne zainteresowania, lubić te same dania, podobne filmy czy książki, ale każdy ma chyba takie swoje własne nieco dziwne dla innych zwyczaje.
OdpowiedzUsuńKtoś mi kiedyś powiedział, że można władać kilkoma obcymi językami, ale najważniejsze jest DOGADYWAĆ SIĘ Z LUDŹMI - to bywa najtrudniejsze :)
PS Ja też po raz pierwszy w synagodze byłam dość późno, ale przecież to wstyd było mieszkać w Krakowie i na Kazimierzu nigdy nie być, więc w końcu się wybrałam: https://picasaweb.google.com/114927437419265543891/KrakowskiKazimierz?authuser=0&authkey=Gv1sRgCITyhKXi9KP4uQE&feat=directlink
UsuńDziękuję. W Krakowie ostatni raz byłem w marcu zeszłego roku. Ale na Kazimierzu nie zdążyłem być. Zresztą trudno być wszędzie prawda? Pozdrowienia.
UsuńHej
Świetnie, jak zwykle zresztą, napisany post. Ludzie czasami zanudzają, a Twoje pisanko mnie bawi i zaciekawia. Dajesz same smaczki każdej swojej wyprawy. O meczu słyszałam, bo mąż w drugim pokoju tylko sport ogląda. Chętnie wstąpiłabym do synagogi, bo tez nigdy w niej nie byłam. Ładnie Ci w jarmułce, lepiej niż bez niej na zdjęciu paszportowym. Opowiastka z zegarkiem zabawna, uśmiałam się. Dzięki Ci, dobry człowieku, za ciekawe relacje. Pozdrawiam serdecznie.
OdpowiedzUsuńTen tekst o zegarku i Fiszerze czytałem tylko nie pamiętam gdzie.Przyznam się, że raz z R. się umówiłem ale nie przyszła. Nie szkodzi. Przy Synagodze jest sklep z żywnością koszerną. I zawsze dużo turystów z Izraela. Tym razem tez byli.Pozdrowienia!
UsuńVojtku, u cb jak zawsze na wesoło. Pomysł z prof. genialny. ;-) Ja też zegarka całe wieki nie nosiłam. Przyzwyczjenie sprawdzać godz. na komórce. To w Warszawie się działo. Prawda, Hiszpanie są dość głośni. Jednka wolę ich wesołość niż naszą "sztywność". Nauka języków jest ważna. Popieram. Właśnie dzisiejszy dzień przy niemieckim spędziłam. Teraz szykuję się na Noc Kultury. W Wilnie będzie się działo. Podziwiam mojego "starego" laptopa, że jeszcze wytrzymuje kolejne dodane wersje językowe. Tak szybciej i wygodniej dla mnie niż pisanie wersją elektroniczną klawiatury. ;-) Pozdrawiam. :-)
OdpowiedzUsuńTo jak Ty na przykład piszesz po rosyjsku? Pozdrawiam Wilno i Ciebie.
Usuńhej
Żeby zostać profesorem trzeba mieć znajomości ;))
OdpowiedzUsuńTak. Mam tytuł PROFESORA TYMCZASOWEGO. I tymczasem na innego profesora się nie zanosi :)
UsuńPiękny tytuł, powinieneś go opatentować, bo taki życiowy ;)
UsuńPrzykro mi z powodu straty Twojego przyjaciela. Gorzki smak życia. Pozdrawiam serdecznie.
I tam mam dobry start. Bo mogłem zacząć od MAGISTRA TYMCZASOWEGO. Ciekawe co dziś się będzie działo. Jesteśmy umówieni po Jej egzaminach na WUM. Może uda mi się wymienić tytuł profesora na zwykłego inżyniera. To mi bardziej odpowiada. Rodzice oboje byli inżynierami. To ja nie mogę?
UsuńObyśmy zdrowi byli
Vojtku,
OdpowiedzUsuńw wojsku stopnie są niezbędne, w szkole niekoniecznie. Ciekawe, czy panu Mozartowi stawiano stopnie? Albo jak w stopniach porównać talent (i pracowitość) pana Mozarta z pracowitością (i talentem) pana Beethovena? Jak zestawić ucznia, który ciężką pracą osiągnął państwową "tróję" z uczniem, który ma "piątkę", a sobie olewał, bo mógł mieć "szóstkę"? Stopnie służą jedynie do porównywania człowieka z człowiekiem. Nie służą Jego rozwojowi.
Życzę udanych wianków na Wiśle. I pozdrawiam.
Dziekuje Tomaszu. Generalnie reforma szkolnictwa być musi. Ale tu się wymądrzał nie będę. Nie specjalnie miałbym coś ciekawego do powiedzenia.
UsuńPozdrawiam
Witaj Vojtku:))) Gratuluję PROFESORA:))) U Ciebie jak zwykle dużo ciekawostek ale i humoru także:)
OdpowiedzUsuńŁadny zegarek - pewnie posłuży na długo. Czytałam o Twoich wakacyjnych planach - życzę Ci by wszystko poszło po Twojej myśli. Ja tydzień temu byłam w Londynie i jedną z atrakcji był rejsik po Tamizie:))) Co prawda nie był to rejs, który czeka Ciebie - ale podobało mi się:))) Serdecznie pozdrawiam znowu ze Szkocji:)
Dziękuję. I ja płynąłem po Tamizie statkiem.A było to roku Pańskiego 1986. W czasie mojego pobytu tam u rodziny. Tu jest link: https://picasaweb.google.com/lh/photo/p2-zUr9c_S1Il40Dkf-5SdMTjNZETYmyPJy0liipFm0?feat=directlink
UsuńDo zegarka muszę się przyzwyczaić. Długo nic na ręku nie miałem. natomiast muszę uważać, żeby się nie przyzwyczaić do tytułu profesora!
Pozdrowienia
Może Warszawa odwróciła się od Wisły? Przecież macie warunki na sporty wodne, kajaki i takie inne czółenka. Życie marynarza nie jest najłatwiejsze, to może i dobrze, że nie dotarłeś do Szkoły Morskiej. U nas jest Szkoła Morska, jak byłam panienką, to czasami udało się pójść na randkę ze "śledziem", tak na nich mówiliśmy.
OdpowiedzUsuńTwój zegarek podobał się mojemu mężowi, lubi mieć dobry zegarek, choć czasami pytam go..Po co? Przecież czas ma teraz wszędzie.
Pozdrawiam w deszczowy dzień.
Kiedyś u nas nad Wisłą widywałem żaglówki, kajaki, łodzie różne. Teraz nie. U nas na Wisłą na Żoliborzu był klub sportowy gdzie była sekcja wioślarska i kajakowa. Dlaczego teraz nie ma to nie wiem. na przykład Paryż albo Londyn nie są odwrócone od swoich rzek. Płynąłem w dzieciństwie bocznokołowcem nad Zalew Zegrzyński. Wycieczka całodzienna statkiem razem z wyżywieniem. Takich rejsów nie ma teraz. Tylko króciutkie spacerki po Wiśle. Co będzie jutro to nie wiem.
UsuńPozdrowienia z Warszawy
Cześć Wojtku, z tą jarmułką na głowie wyglądasz trochę jak Krzysztof Skiba:-))
OdpowiedzUsuńWreszcie kupiłeś sobie zegarek. Namawiałem Cię chyba od dwóch lat. Całkiem fajny i dobrej firmy!! :-)
Podziwiam Cię jeśli chodzi o podryw kobiet. Na mnie to nawet żadna nie spojrzy;-) Jeśli chodzi o R. to lubię ekscentryczne kobiety;-)
Pozdrawiam Przemek
Tak Przemku. Pamiętam jak rozmawialiśmy o zegarku. Kobiet absolutnie nie podrywam! Tak po prostu jakoś wychodzi. A może na Ciebie spoglądają tylko Ty tego nie widzisz? Naprawdę nie jestem znawcą stosunków damsko męskich to nie będę się wymądrzał. dzięki R. to poznaje Warszawę, w której się urodziłem. Tak sie porobiło!
UsuńSerdeczne zegarkowe pozdrawiania
Vojtek
Wytaj prof. Vojtku !
OdpowiedzUsuńU Ciebie na Blogu wesiolo :) no i tež ciekawe :) Lubie Twoich Post, oni są bardzo ciekawe , pisanie od Calego serca i poszanowaniu czytelnika. ...
Ta pani czy panna, wycieraloncą nos dlonmi, naprawda musi byc bardzo ciekawa ... zna czego chce od žycia ... Dobrze, že uczy języky. Ja tež znam 4-języka, i co ? ... Nie jestam proferorem !!! :)
Mam Orenta, to prezęt žony i jeszcze mi on služy.
Pozdrawiam serdecznie z Litwy :)
No proszę. Znasz cztery języki! Czuje się w takiej sytuacji bardzo mały :) Gratulacje! Wczoraj byłem po R. na Warszawskim Uniwersytecie Medycznym. Miała tam ważny egzamin i zdała. Do zegarka się muszę przyzwyczaić ale do tytułu profesora medycyny NIE WOLNO!
UsuńPozdrawiam Ciebie serdecznie. U nas wczoraj była impreza Wianki na Wiśle.
Dzień dobry. Myślałam, że z łóżka spadnę, jak zaczęli walić fajerwerkami po północy. Pozdrawiam jupik
OdpowiedzUsuńPozdrowienia. Ja tego nie słyszałem. Mieszkam po drugiej stronie Wisły. Dzięki, że wpadłaś
UsuńVojtku co do meczy piłkarskich, to i owszem, oglądam, bo muszę :
OdpowiedzUsuńMąż kopał, syn kopie i do tego jeszcze wnuczek i nie mam innego wyjścia :)
Syn ostatnio pojechał do Warszawy na jakiś mecz (jako kibic) tylko nie wiem na jaki.
Jeśli chodzi o zegarki, mimo, że mam telefon kom. to i tak wolę zegarek na ręku, przyzwyczajenie zostało. A zresztą dla mnie mężczyzna z zegarkiem na ręku jest tak jakoś bardziej męski. Dlatego też, konieczno, i mąż mój musi go nosić :)
A propo zajadów, to co Ci pani doktor poleciła ??
Pozdrowionka.
Zegarek ze stoperem tez w pracy jest mi potrzebny. I widoczny cyferblat. ja nosze okulary to powinien być trochę większy jak w tym zegarku. Zaciętym kibicem piłkarskim nie jestem. Ale łagodnym tak. A na zajady mi między innymi poleciła OMEGA REGEN ORYGINAL firmy FLCPharma.
UsuńPozdrawiam serdecznie
U Ciebie Vojtku też nie szaro lecz kolorowo bo ciągle coś się dzieje :)
OdpowiedzUsuńDzieję się, mimo woli. Wczoraj w autobusie spotkałem trenera piłkarskiego Pana Strejlaua i sobie z Nim porozmawiałem. Zagadał mnie. Widać potrzebował rozmowy. Sympatyczny człowiek. Pozdrowienia z autobusu.
UsuńHej
W latach 60 byliśmy w Warszawie na wycieczce. Mieszkaliśmy w schronisku na Wale Miedzeszyńskim. Widziałam tam przystań żeglarską, czyli za komuny można było? Powinna być sekcja kajakowa czy jakaś inna aby dzieciarnia mogła bawić się na wodzie. Ważne, ze zegarek się sprawuje, nie pytam czy punktualnie chodzi. Obejrzałam wczoraj wspaniała uroczystość z okazji 250 lecia miasta. Relacja foto być może jutro. Pozdrawiam serdecznie.
OdpowiedzUsuńPozdrawiam i ja. Przez Wisłę są teraz co najmniej dwa promy łączące oba brzegi. I są bezpłatne.
UsuńPozdrawiam
Witaj Vojtku ! Sportem nie interesuję się , ale filmik obejrzałam.. Podobają mi się zdjęcia... Dobrze to nazwałeś , że nie jesteś podrywaczem, w moim odczuciu jesteś dobrym kompanem, kumplem, z którym można miło spędzić czas bez skrępowania i bez obaw. A to jest zaleta.
OdpowiedzUsuńNigdy do końca nie znamy swego miasta, zawsze może nas czymś zaskoczyć...
Pani lekarka pewnie lubi , gdy uważa się , że bywa w określonym środowisku...
Też sobie zafundowałam ostatnio zegarek z dużym cyferblatem , bo takie modne, ale nie czuję się z nim najlepiej...
Lubię zegarki, które przypominają bransoletkę.
Pozdrawiam Vojtka radosnego Kompana - Krystyna
PS. Vojtku, u siebie podziękowałam za miłe słowa...
Du zy cyferblat mi sie przydaje bo ja nosze okulary. I stoper w pracy mi się przydaje. Pozdrawiam Krystynę Laurę. Hej
UsuńŚwietny post! Vojtku u Ciebie nie ma nudy zawsze coś znajdziesz nowego a do zegarka bedzie trudno się przyzwyczaić skoro nie nosiłeś serdecznie pozdrawiam
OdpowiedzUsuńTak, większość życia zegarka nie nosiłem. Na razie walę nim tu i tam. Pozdrowienia.
UsuńW Warszawie ciągle coś się dzieje, ale jeśli nie szuka się okazji, to się ich nie znajdzie, prawda? ;)
OdpowiedzUsuńFaktycznie dziwna to nowa znajoma. Wstydzi się tego, że nie jesteś z medycznej branży? Eh, "te doktory".....
Miłego wieczoru, Vojtku :)
R. to osoba dość skomplikowana. Po prostu INDYWIDUALISTKA. Takie osoby mnie zawsze interesowały. Czy się tego wstydzi? Nie wiem. Ale mi to nie przeszkadza. Przynajmniej na razie. Pozdrowienia nie od profesora :)
UsuńBardzo fajna relacja Panie Profesorze Vojktu :) Meczu nie oglądałam, ba...nawet nie bardzo wiedziałam kto gra. Zresztą wiesz, że ostatnio wkręciłam się w żużel (byle tylko nie na Narodowym). Zegarek piękny! Myślę, że ponosisz go baaardzo długo. Mój też jak na razie dobrze się sprawuje, a bez zegarka to jak bez ręki :) Pozdrawiam cieplutko :)))
OdpowiedzUsuńAnniko. Nadejdzie czas to się nasze zegarki spotkają i zapoznają. Tak wiem o żużlu. Dobrze jest mieć swojego konika. To znaczy hobby, zainteresowania.
UsuńPozdrowienia od PROFESORKA oraz od Jacqua Lemansa :)
Anniko. Nadejdzie czas to się nasze zegarki spotkają i zapoznają. Tak wiem o żużlu. Dobrze jest mieć swojego konika. To znaczy hobby, zainteresowania.
UsuńPozdrowienia od PROFESORKA oraz od Jacqua Lemansa :)
Anniko. Nadejdzie czas to się nasze zegarki spotkają i zapoznają. Tak wiem o żużlu. Dobrze jest mieć swojego konika. To znaczy hobby, zainteresowania.
UsuńPozdrowienia od PROFESORKA oraz od Jacqua Lemansa :)
chwalisz sie zegarkiem choc to nie rolex, dziewczyn nigdy nie podrywales,profesorem nie chcesz zostac . jakis dziwny jestes hahahah choc baaardzo zadko wchodze na bloga to jednak uda mi sie cos u ciebie przeczytac moj lezy i gnusnieje nie mam czasu :) :) :)
OdpowiedzUsuńCo do Rolexa to nigdy bym na ręku nie nosił. Dlaczego ? Ta marka kojarzy mi się z cinkciarzami, esbekami i światem przestępczym. Następnym mim zegarkiem to będzie Omega albo Schafhausen. Ten co mam to noszę dla treningu :) A profesorem to jestem ie zwyczajnym ale TYMCZASOWYM.. Dobre i to. Fajnie, że zajrzałaś. Własnie o Tobie myślałem. Hej
UsuńJak zwykle, jesteś w wielu miejscach....
OdpowiedzUsuńA ja, odpoczywam:))
Pozdrowienia z robotniczej Woli, VV
Robotnicza, przemysłowa Wola. Niestety to już historia. A na tej Woli pracowałem w zakładach imienia Róży Luksemburg. Ech, łza się w oku kręci..........
UsuńRobotnicza, przemysłowa Wola. Niestety to już historia. A na tej Woli pracowałem w zakładach imienia Róży Luksemburg. Ech, łza się w oku kręci..........
UsuńVojtek ! rewelacja pozdrawiam
UsuńPozdrawiam i ja
UsuńNa ruskie filmy chodziliśmy dwa razy w tygodniu, w poniedziałki i czwartki po dwa seansy. Bilety były tanie więc szliśmy. Na dodatek w przerwie otwierali barek, gdzie można było kupić ich "kanfiety", cukierki były przepyszne, do dziś pamiętam ich smak. Historia mojego miasta nierozerwalnie kojarzy się Niemcami. Na szcżęście czasy są takie, że łączymy obchody z sąsiadami , a przyjaźń między narodami kwitnie. Pozdrawiam ciepło.
OdpowiedzUsuńNajważniejsze są dobre stosunki. W dzieciństwie jeździliśmy na wakacje do Kwidzyna na Pomorzu. Dopiero jak trochę dorosłem to się dowidziałem, że to bylo miasto niemieckie. Tam przed wojną byli Niemcy.I pamiętam jeszcze jak niektórzy ludzie rozmawiali po niemiecku. Taka jest po prostu nasza historia.
UsuńPozdrawiam
Do kina nie chodzę,na mecze też nie .jedyny stadion który uwielbiałam, to był w Toruniu -żużel....To były emocje::)))Wojtek a weź ty sobie zetrzyj czosnek na papkę i wymieszaj z malutką ilością oliwki..Smaruj sobie chore miejsca,,,może wyleczysz sobie i łykaj witaminę z grupy B12..Fotki jak zawsze fajne::)))Pozdrawiam serdecznie::))))
OdpowiedzUsuńDziękuję za poradę. Spróbuję. Żużel jakoś Warszawę ominął. Podobno u nas ta dyscyplina była zaraz po wojnie. Pozdrawiam ze słonecznego miasta.
UsuńVojtek
Bardzo miłe spotkanie z panem trenerem, zdjęcie bardzo ładne.
OdpowiedzUsuńPozdrawiam bardzo cieplutko:-)
Ale wygadany! A myślałem, że tylko ja tak gadam :)
UsuńPozdrowienia
Ile lat zmarnowaliśmy przy zamkniętych szczelnie granicach. Znaleźliśmy się po wojnie nie po tej stronie kurtyny, po jakiej powinniśmy. Za mali byliśmy na podejmowanie decyzji, a szkoda. Dużo lat zmarnowanych, teraz nadrabiamy. Pozdrawiam serdecznie.
OdpowiedzUsuńHistoria sama pisze scenariusze. Pozdrowienia z Mazowsza :)
UsuńWitaj Vojtku :)
OdpowiedzUsuńJak zawsze ciekawy post i fotki interesujące :)
Nigdy się nie nudzisz, ciekawie spędzasz czas z nowo poznanymi i dawnymi :)
Nie zazdroszczę zegarka, bo ich nie noszę, przeszkadzają mi na ręku.
Pozdrawiam najserdeczniej na udany nowy tydzień :)
Na razie zegarkiem wale tu i tam i się powoli przyzwyczajam :)
UsuńPozdrowienia
Fajne zdjęcia spod stadionu :-).
OdpowiedzUsuńByło nawet fajnie. Może szkoda, że na meczu nie byłem?
UsuńPozdrowienia
Super kadry i relacja. Na zegarki uważaj, bo to śliski temat. Udanych wypraw wakacyjnych, pozdrawiam Vojtku.
OdpowiedzUsuńTak temat śliski. Noszenie zegarków rozreklamował jeden z ministrów. Ale bardzo drogo go to kosztowało. Mnie tylko tyle ile cena zegarka.
UsuńPozdrawiam DOKŁADNIE O 5.04! Wg. czasu Jacqua Lemansa :)
Vojtek
Grunt, to zachować dobre samopoczucie i cieszyć się życiem. Ja noszę zegarek może nie taki ładny jak twój, ale dla mnie bardzo cenny, bo należał kiedyś do mojej Kochanej Siostrzyczki. Serdecznie pozdrawia
OdpowiedzUsuńsześć języków obcych, pozazdrościć! też bym chciała być taką poliglotką :)
OdpowiedzUsuńmuszę się kiedyś wybrać na stadion, jeszcze tego nie zrobiłam
Ale Ty Vojtku to masz dobrze, Wisła na zamówienie, jest się gdzie ochłodzić.
OdpowiedzUsuńPozdrawiam serdecznie:-)