Jestem znów wśród żywych. Prawie każdy z nas miał odpoczynek
od blogowania i należy to zrozumieć bez zbędnego wypytywanie się. Niektórzy
mają już wieczny odpoczynek. Od blogowania oczywiście. Czyli zakończyli
przygodę z prowadzeniem bloga. Dziękuje wszystkim
za pamięć i komentarze.
Ale do rzeczy. Urlop tego roku spędzałem w Trójmieście oraz
we Władysławowie i na Helu. A właściwie w mieście Hel.
I ten wpis będzie o wycieczce do Władysławowa.
Nasze wschodnie wybrzeże zawsze powoduje u mnie sentyment i
nostalgię. Bo tu w Stegnie po raz pierwszy zobaczyłem morze. W obecnych
pokoleniach raczej tak nie będzie. Bo teraz często i gęsto się jeździ nad Morze
Śródziemne, Adriatyk, Ocean. Ocean też widziałem w Irlandii. I tez widok wywarł
na mnie ogromne wrażenie.
Do Władysławowa pojechałem sobie autobusem. Właściwie to się
mówi „do Władka” Byłem tam kilka razy z żona i synem. Mieszkaliśmy prywatnie u
rodowitych Kaszubów. Od raz rzuca się w oczy Dom Rybaka jak się wjeżdża do tego miasteczka.
Chciałem się przejechać na taras widokowy ale ZAMKNIETE
niestety. A widok stamtąd jest fantastyczny. I tu zamieszczę fotkę z pobytu w
roku 2003
Sa tam dwa miejsca widokowe szeroki taras i nad tarasem
szklana kula. Do szklanej kuli miałem lęk wejść ale go pokonałem. Poważnie(bo
często żartuję) stamtąd widac kulistość Ziemi. Na drugiej fotce widać Półwysep Helski
Za długo po Władku się nie włóczyłem. Dlaczego? Bo nie wiedziałem
o której autobusy odchodzą. Linia kolejowa jest w remoncie. Bałem się, że mogę
się nie dostac na ostatni autobus. Poszedłem oczywiście do portu. Kiedyś tu
wędkowałem. Kocham klimaty portowe. Akurat miejscowi przypłynęli i oprawiali
dorsze. Kiedyś była tu przetwórnia ryb i sklep w porcie. I jak wracaliśmy do
Warszawy to się zaopatrywaliśmy w ryby w róznej postaci. Najczęściej wędzone.
Teraz sklepu już nie ma. Dlaczego? NIE WIEM. Bardzo dużo rzeczy poznikało. Bardzo
dużo rzeczy poznikało.
Dom Rybaka we Władku. A fotki powyżej pochodzą z tarasu przy szklanej kuli na samym szczycie. Może się w glowie zakręcić!
Wycieczkę zakończyłem obiadem niedaleko plaży. Dorsz. A co innego moglo być. Smacznego!
I zwyczajowo Krótki filmik filmik. Można posłuchac jak Bałtyk szumi
I oczywiście poszedłem sobie na plażę. Było trochę ludzi. Przypomnę,
że to był październik. Nogi a jakże zamoczyłem. Woda zimna taka nie była.
Pora wracać. A tu nie wiem gdzie autobusy odchodzą i o
której??? Przecież we Władku nie będę nocował!
Trochę spanikowałem bo się późno robiło. Idę na postój
taksówek i się pytam o cenę jazdy do Gdyni. Taksiarz mówi, że za 150 zł. pojedzie.
Drogo cholera! Ale co robić?
Zgodziłem się. Jedziemy do Gdyni a z Gdyni to już kolejką do
Gdańska. Taksiarz rozmowny. Mówi mi, że jego córka wyszła za kapitana żeglugi
wielkiej. Czecha. Panie, maja 4 dzieci!
On tak chciał. Niby pomoc domowa jest, budźet odpowiedni też. Ale córka
jest cholernie zmęczona. Na co im tyle dzieci! ?
Się nie odzywam. Potem oczywiście polityka. Czy będę
głosował za odwołaniem Gronkieicz Waltz(było przed referendum). Kogo pan będzie
wybierał w następnych wyborach? Migałem się od odpowiedzi jak mogłem. Bo albo
on wyrzucił by mnie z taxówki albo ja jego. Tak się u nas dyskutuje. Nie ma zmiłuj się ! :) Dojechałem
jednak bezpiecznie do Gdyni a potem już za 5 zł do Gdańska.
Tu jest film "pełnometrażowy" Trochę za bardzo się powtarzam mówiąc. Ale zawsze pamiątka jest. Zapraszam serdecznie. Nastepny post będzie w przyszły weekend.
Pozdrawiam z serca Mazowsza.............
Pozdrawiam z serca Mazowsza.............
niezłe i świeże! rybki wędzone są w malutkim sklepiku przy drodze w Kątach Rybackich (Mierzeja Wiślana), tylko trzeba uzbroić się w cierpliwość, bo najczęściej kolejka spora tam jest. Niestety nie wiem czy poza sezonem sklep jest otwarty (od maja otwarty na 100% :) )pozdrawiam :)
OdpowiedzUsuńTak świeże, wędzone i jeszcze ciepłe rybki to jest Coś! :) Cymes :)
Usuńsuper tak wrócić do czasów, kiedy było trochę cieplej :)
OdpowiedzUsuńszkoda, ze taras zamknięty, uwielbiam podziwiać widoki.
aż mi się zachciało prawdziwej,świeżej ryby prosto znad morza :)
pozdrawiam!
Pozdrawiam i ja z zaśnieżonej Warszawy. Zima trzyma. Nie lubię zimy. Ale dzieci lubią i mają akurat ferie. I bardzo w sumie dobrze. Producenci sprzętu zimowego też się cieszą.
UsuńPozdrawiam serdecznie
no tak, łamanie maminych zakazów to sama przyemność ;) też mam teraz mało czasu na czytanie, ale jak ciekawa książka wpadnie w ręce to czas jakoś sam się znajduje :D
Usuńtrzymaj się ciepło w zimnej Warszawie!
Trzymam się, źle nie jest :) Zima to zima. Teraz jest minus 8 stopni Celsjusza.
Usuńbyłam niedawno w stolicy przy prawie minus 20, niezły kontrast z francuskimi 5-7 na plusie :)
UsuńWitaj Vojtek!
OdpowiedzUsuńFajnie brachu, że wróciłeś na blog zdrowy i cały,
I od razu znad morza Bałtyckiego wspomnienia,
I dorsza się poszamało jakby od niechcenia,
I na Władka i Hel wytrzeszczało gały.
Pozdrawiam serdecznie i do się zapraszam.
Michał
Potwierdzam. Te strony to dla mnie zawsze podróz w przeswzłość, w szczęśliwe dzieciństwo.............i wakacje u babci na Pomorzu i wypady autkiem z rodzicami nad Bałtyk. Idę oczywiście do Ciebie
UsuńTo była zdaje się troszkę sentymentalna podróż i rybkę zjadłeś i obejrzałeś dorodne sztuki. Morze szumi podobnie wszędzie, ja lubię jak ryczy podczas sztormu. Jesteś człowiekiem morza, zauważyłeś to. Ciągnie Cię nad morze o każdej porze roku. Mam racje? Ryby także lubisz zjeść. Może warto zostawić stolicę i przenieść się w to miejsce, gdzie szumi morze? Co Ty na to? Pozdrawiam serdecznie.
OdpowiedzUsuńJeśli tam jadę to zawsze przypomina mi sie dzieciństwo i mlodość. Tam morze bardzo lubię. Ale też i mazury. Generalnie wakacje, urlop bez wody to nie urlop! :) Nie przeniose się. Dlaczego? Po 2 tygodniach zaczne tęsknić za swoim miastem! Z tym, że zawsze coś się dzieje:)
UsuńPozdrawiam z zimowej Warszawy :)
widzisz, Vojtku, stara gwardia zna działanie harcerstwa i niemal każdy się z nim zetknął. Może dlatego, że w latach naszej młodości było mniej pokus w domu, nie było komputerów. Mamy za to wspomnienia i wspaniałe wyjazdy na obozy, i różne zgrupowania. Mamy dużo przygód i przeżyć, których dzisiejsze pokolenie nie pozna. Oni będą wspominać gry komputerowe i kto miał lepszej jakości telefon, czy tablet.
UsuńŻyliśmy inaczej.
Masz wspaniałe wspomnienia z dzieciństwa, dlatego chętnie wracasz do znajomych miejsc. Uczyniłabym tak samo, ale moje miejscowości z dzieciństwa zostały bardzo daleko. Nie dziwię się, ze tęskniłbyś za miejscem, w którym spędziłeś większość życia. ja też nie chciałabym zmieniać swojego. Pozdrawiam serdecznie. U nas zima zelżała.
Masz 100% rację! Piekna u nas teraz zima jest. Ale ja nie widzę dzieci idących z przewieszonymi łyżwami przez ramię! Po prostu ani razu nie widziałem na razie. Oprócz ZHP w liceum mieliśmy tez bardzo aktywne kołko turystyczne. I chodziliśmy na rajdy turystyczne i wycieczki. W domu to SIĘ SIEDZIAŁO ZA KARĘ.
Usuńkażde nasze żoliborskie podwórko miało swoje lodowisko wylane przez dozorcę przy naszej pomocy......... Teraz cisza...........Co to za dzieciństwo? Tak po prostu jest
Pozdrawiam
Dzieciństwo z tabletem, komputerem i grami odmóżdżającymi. Szkoda, że tak jest. Nasza wnusia chodzi dwa razy w tygodniu na tańce, i raz na basen. Córka stara się, aby nie przesiadywała przed telewizorem i komputerem zbyt długo. Masz rację, dla nas było karą siedzenie w domu. Ganialiśmy za piłka godzinami, organizowaliśmy rozmaite gry. Nasz dozorca polewał plac zabaw przed blokiem wodą i robił dzieciom lodowisko. działo się to 40 lat temu.
UsuńWładysławowo, widzę, ma wspaniały port rybacki z zapleczem.
Pozdrawiam serdecznie.
Nasz dozorca robił to samo. Port rybacki bardzo fajny. Teraz też sa i tam jachty turystyczne. To co było ni wróci. Ale od czasu do czasu powspominac można i zyc tym co jutro będzie :)
UsuńMieliśmy tez z kolegami ciemnię fotograficzną w piwnicy. To się tam fotki wywoływalo i dyskutowalo na rózne tematy.
Pozdrawiam
Są miejsca w Polsce, które warto zobaczyć. Mam swoje ulubione i w Bieszczadach i w Górach Stołowych. Co do naszego regionu, to gdzie tylko jest kawałek morza, wszystko lubię. Jakoś się do tego Bałtyku przywiązałam i pokochałam go od pierwszego wejrzenia w 1958 roku. Dlatego Twoje fotografie z miejscowości nadmorskich, sprawiają mi dużo radości.
UsuńLodowisko koło Syrenki wspaniałe. Ale mamy zimę!
Pozdrawiam serdecznie.
Zima jest. A u nas ferię są. I bardzo dobrze się zima astrzeliła. ja bardzo lubię też Mazury. I wielokrotnie tam bywałem. A ostatni raz w Boże Narodzenie 2013. Góry też lubię. Chodziłem po Tatrach, Beskidach, Pieninach, Bieszczadach i Górach Świętokrzyskich. Nigdy nie byłem w Sudetach. A w Bułgarii to byłem w górach Riła i spałem na najwyższym szczycie Bułgarii Musale :)
UsuńAle najprędzej to pojadę znowu nad Bałtyk. Wiadomo do kogo.
I na Stadionie Narodowym jest lodowisko.
Pozdrawiam
Obejrzałam fotografię z gór, fajny widok miałeś. W górach mam lęk wysokości, ale wędrując z harcerzami, nie mogłam się do tego przyznać i szłam dzielnie. Widziałam lodowisko na stadionie, ktoś tam coś wysypał na początku. Ja mam lepiej, bo z Warszawy docierają do nas wiadomości, a o Świnoujściu ostatnio tylko tyle podali, że promy przestały kursować, ze względu na duże zalodzenie kanału.
UsuńNasza wnuczka zaczyna ferie dopiero w połowie lutego.
Miłej zimy i niech ona sobie już idzie od nas. Pozdrawiam.
Też mam lekki lęk wysokości. Chodziłem po górach z kolega z podwórka. On potem został taternikiem i alpinistą. Raz bałem się iść to Andrzej niósł dwa plecaki. Było to na szlaku Orlej Perci. Tak mam lekki lek wysokości i nie mogłem pracować z kolega przy renowacjo potężnych kominów w elektrowniach. A były to kiedyś ciężkie pieniądze i tylko alpiniści to robili i robią.
UsuńPozdrawiam zimowo.
Pamietam moją wizytę u znajomych, bardzo dawno temu, chyba w latach sześćdziesiątych. Mieszkali na siódmym piętrze. Bałam się wyjrzeć za balkon, to było koszmarne uczucie. Teraz mieszkam na ósmym i przyzwyczaiłam się bez problemu, na szczęście.
UsuńU Was nadal zima. Byłam dziś w mieście, powietrze nareszcie złagodniało i mogłam swobodnie oddychać, kulka dni temu, miałam problemy. Miłego weekendu.
Ja mam nadal lęk taki. Mieszkam ponad 40 lat na 1 piętrze. Moja siostra też na pierwszym. To wyżej rzadko chodzę. Mama, która umarła rok temu tez na pierwszym mieszkała.
UsuńDziś u nas zimno, wilgotno i wietrznie. Pracowałem.
Pozdrawiam Vojtek
Dzieki za wycieczke:)
OdpowiedzUsuńFajnie jest stare katy odwiedzic i posluchac szumu Baltyku.
Pamietam jak popularna ryba w smazalnich byla Kargulena,do dzis pamietam jej bielusienkie mieso ....i ten smak,uuuuummmmniam:),a o Halibutach juz nie wspomne......ech .
Pozdrawiam serdecznie:)
też pamietam halibuty i karguleny:) Teraz sobie zjadłem dorsza. na spokojnie sobie pochodziłem. Dzieki za wuzytę
UsuńVojtek
Dobrze wracać w dawne kąty. Odświeżają się cudowne z dzieciństwa wspomnienia...Ogromnym sentymentem darzysz nasze morze..
OdpowiedzUsuńObiadkiem zrobiłeś mi ogromnego "smaczka". Taki dorsz smakuje inaczej. Świeżo złowiony i serwowany nad polskim Bałtykiem...A może jeszcze do Twoich uszu dolatywał jego szum i skrzekot mew?...
Pozdrawiam bardzo cieplutko:)
Tak morze nasze darze sentymentem i tak już pozostanie. Te okolice wiedziałem te zimie. 10 miesięcy służyłem na Przylądku Rozewie w wojsku. A tydzien w Łebie byłew Szkole Specjalistów Marynarki wojennej. I sie oczywiście rozczytywałem w literaturze marynistycznej. Moja siostra od ponad 30 lat mieszka w Italii. O na tez kocha nasze morze mimo, że w Tirenii nad Morzem Śródziemnym maja dom. Ale twierdzi, że to Jej dzisiejsze morze to ZUPA! I tęskni za Bałtykiem :)
UsuńWitaj Wojtku:) tym wpisem przeniosłeś mnie tam gdzie kocham byc i żyć!pozdrawiam Malwina
OdpowiedzUsuńMalwina. Dzięki za wizytę. Kocham te tereny ale z Warszawy bym się nie wyprowadził. Brak by mi by bylo chamstwa, zwariowanego pędu itp :)
UsuńPozdrawiam przy kolacji :)
Vojtku dobrze, że już jesteś i znowu mogę z Tobą wyruszyć na wycieczkę.
OdpowiedzUsuńA dobry był ten dorsz?, bo aż mi ślinka poleciała :)) A były wędzone węgorze i po ile ? Jak ja już dawno ich nie jadłam ! Wsłuchałam się w szum Bałtyku i myślałam, że to lato :)
Pozdrawiam serdecznie.
Dorsz się w ustach rozpływał. Węgorzy nie widziałem ale długo nie szukałem. natomiast węgorze, miętuuuusy i sieje w sloikach przywiozłem z Mazura jak byłem na Boże Narodzenie. Ja szumu Bałtyku zawsze słuchac mogę. Uspokaja to mnie :)
UsuńHej
Vojtku przed chwilą spełniłam Twoje życzenie :)
UsuńNo to się najadłeś świeżych rybek... mniam.
PS.
Vojtku na tym onetowym blogu zamieściłam notkę w widocznym miejscu, na samej górze po lewo - jak masz dać komentarzyk.
Tak właściwie to ten blog na Onecie był moim pierwszym blogiem i czuję do niego sentyment. A ten drugi założyłam, bo nie miałam innego wyjścia, zresztą na starych śmieciach zaczyna mi się coraz bardziej podobać :)
Pozdrawiam serdecznie.
Dziękuję. No to idę do Ciebie. Może uda mi się tam wpisać. U nas bardzo wilgotno, zimno i wietrznie.
UsuńPozdrawiam
O key! – dzięki :)
UsuńA jaki ten order byś chciał z piernika wycięty :) To się da zrobić :)
Vojtku to kiedyś specjalnie dla Ciebie zrobię taką zapiekankę z ziemniakami,
może Ci też zasmakuje i będzie tak jak u Twojej mamy :)
Serdeczności zostawiam.
PS.
zapraszam na różyczki karnawałowe :)
Odpoczynek od blogowania też potrzebny. Dobrze, że wróciłeś. I to z jakimi wspomnieniami. Morze w październiku. Od głównego bloga sobie odpoczywam. Na notki w prozie weny nie ma. Ostatnio udało mi się zacząć zapisywać wierszami, co tu się dzieje. Mam trochę literackich pomysłów. Przeczytać można pod tym adresem: http://kayab92.wordpress.com/ Ale stary blog zostaje. Za miesiąc, już w domu uzupełnię relację z podboju Moskwy. ;) Powoli zaczyna się sesyjna gorączka. ;) Nie mogę uwierzyć,że tak szybko czas mi tutaj zleciał. Pozdrawiam z zimowej Moskwy. P.S. Podobno dzisiaj ma być tutaj najzimniejsza noc tej zimy. ;)
OdpowiedzUsuńKarolino. Zazdroszcze Ci tej Moskwy ale pozytywnie. Popieram takie zycie jakie Ty prowadzisz. Aktywne , dajesz z siebie ile możesz i jeszcze to lubisz. To mi się bardzo podoba. Zyczę Ci zdania wszystkich egzaminów. Jak będziesz kiedyś w 100licy to sie odezwij.
UsuńVojtek z serca Mazowsza
Ja zamierzam wybrać się do Władysławowa , ale latem... nie wspominam dobrze morza w zimę...
OdpowiedzUsuńHej Patty
Usuńkażdy ma inne wspomnienia i nalezy to zrozumieć i uszanować. W wojsku w Booże narodzenie 1976 stałem na dachu domu gdzie mieszkał nasz dowódca i kręciłem anteną, żeby poprawić obraz w Telewizorze. I obserwowałem sztorm zimowy na Bałtyku :) Takie Święta na dachu :)
Wspomnień nikt nam nie zabierze, oby było jak najmilsze, najładniejsze, najcieplejsze. Byłam raz we Władysławowie, ale nic nie pamiętam. Z przyjemnością obejrzałam. Dziękuję,
OdpowiedzUsuńPozdrawiam serdecznie:)
Dziekuję. Gorzej jest nie miec żadnych wspomnień. Tak jakby nic nie o. Pewnie jeszcze nie raz tu będę. Nastepny post będzieo pobycie na Helu.
UsuńPozdrawiam serdecznie i w miarę skutecznie.
Witaj Wojtku! Ciebie zawsze do wody ciągnie, - teraz do wielkiej wody. Nietypową porę sobie wybrałeś, a może nawet to i lepiej, niż w tłumie rozkrzyczanych plażowiczów, gdy trzeba tez uważać, by mi koca nie skradli. Zazdroszczę Ci tych rybek świeżych z morza. No i pięknych widoków , a także szumu fal. Pozdrawiam, Tomasz
OdpowiedzUsuńTak do wody mnie zawsze ciągnie. Bez wody to u mnie nie ma wakacji :) I na tym góry cierpią. Dawno mnie tam nie było.
UsuńPozdrawiam serdecznie i mam nadzieję, że skutecznie :)
Nad morzem zawsze pieknie!
OdpowiedzUsuńJ.
Patrzenie na horyzont, szum fal i krzyk mew to dla mnie zawsze odpoczynek...Zawsze. A pomodliłem sie dziś o tu:
Usuńhttps://picasaweb.google.com/lh/photo/Fd7_V6VSoM71mUhQFleIu9MTjNZETYmyPJy0liipFm0?feat=directlink
Pozdrawiam Ciebie serdecznie.
Smaku na rybkę wędzoną mi zrobiłeś :) a tutejsze wędzone są niedobre. Przez wiele lat wspaniałe ryby kupowaliśmy na Mierzeji, w Kątach Rybackich. Jak miło popatrzeć na nasze morze. Pogoda jak w lipcu;) Pozdrawiam serdecznie :))
OdpowiedzUsuńPiękna okolica Kąty Rybackie. Pogodę pięknąmiałem. Bogu dziękuję. Następny wpis będzie o Helu i koniec wakacji :)
Usuńzdjęcia cudowne... i szczerze zazdroszczę obiadku ze świeżą rybką :-) We Wrocławiu ciężko dostać świeże... :<
OdpowiedzUsuńweronikarudnicka.pl
Tak ryba była świeża bo przy mnie kuter przywiózł dorsze. Rozpływał się w ustach. I jedzenie na świeżym powietrzu też jest super.
UsuńSmacznego.Przyznam się, że we Wrocławiu jeszcze mnie nie bylo :)
Morze ma zawsze wspaniały klimat. Cudowne zdjęcia. I dzięki Tobie zjem dziś na kolację rybkę, bo zdrowa i smacznie wygląd u Ciebie. Pozdrawiam :)
OdpowiedzUsuńSmacznego Zbyszku!!!!!!!!!!!! W ciągu miesiąca powinienem być w Gdańsku. Morze mnie ciągnie jak wielki elektromagnes w Hucie Warszawa.
UsuńPozdrawiam serdecznie
Poza tym, e nie mona sie kąpac to pobyt nad morzem w zimie jest wspaniały. Pozdrawiam....
OdpowiedzUsuńW lecie często gęsto też sie kąpać nie można tak zimno:) Taki ma urok nasz bałtyk. Nie jest zupą
Usuńno nie bede blyskotliwa jesli powiem ze dobrze miec ze soba samochod;)w nadmorskich miescowosciach bym sie nie jadla, ryb nie jadam :) nie moge sobie przypomniec czy we wladku bylam a swojego czasu duzo na wybrzezu zwiedzilam :) no widze ze kazdemu od czasu do czasu przerwa w blogowaniu dobrze robi :)
OdpowiedzUsuńFajnie, że wpadłaś. W środek zimy! dziś zrobię parę fotek do fotoekspresu. Tak przerwa była konieczna. Po prostu. ja rybki lubie jeść. I najlepiej jak są oczyszczone z ości. I oczywiśćie wędkowac tez lubię. We Władku w porcie wędkowałem sobie. Także w Helu i w Jastarni.
UsuńPozdrawiam Jadzię i do Ciebie idę(jadę)
Pospacerowałam sobie z Vojtkiem po Władku, aż miło. Wspaniała wycieczka. Co zobaczyłam, to też moje. ;)
OdpowiedzUsuńCieszę się, że już działasz.
Pozdrawiam serdecznie! Halszka
A działam. Dopoki żyję:) Niezła zima przyszła! Akurat u nas są ferie szkolne:) Wieje i zimno jest. Ale mimo, że zimy nie lubie to jest ona potrzebna.I przyrodzie i ekonomii.
UsuńPozdrawiam zimowo i wietrznie.
Działasz już o 3 godzinie Vojtuś? Rany! Ja o tej porze przewracam się dopiero na drugi bok.|:-) Pewnie chcesz nadrobić stracony czas w blogowaniu, co? Eee, chyba nie warto, lepiej się wyspać. Tak myślę, bo dla mnie sen jest bardzo ważny. Jak się nie wyśpię, chodzę cały dzień, a właściwie snuję się, półprzytomna.
OdpowiedzUsuńPodziwiam Cię, słowo daję!
Pozdrawiam serdecznie i dziękuję za miły komentarz! Halszka
Ja od dziecka wcześnie wstaję. Mam naturę skowronka. Po prostu sam się budzę i o tej porze jestem najbardziej w formie. Jak z kolegami jeździłem pod namiot to spałem przy wyjściu. Bo jak spałem na końcu to rano , żeby wyjść to się turlałem po wszystkich śpiochach w namiocie :) Nad morzem byłem często najbardziej opalony wstawałem rano i szedłem na plaże. Jak ludzie wstawali o 11 powiedzmy to często słońca już nie było :)
UsuńPozdrawiam :)!!!!!!!!!!!!!!
Bardzo dawno temu byłam we Władysławowie. Tam morze jest takie cudne, że do dzisiaj pamiętam. Byle do lata..
UsuńPozdrawiam bardzo cieplutko:)))
A ja pamiętam. Byłem w październiku :) Byle do wiosny. Jak się założy T-shirt to człowiek wie, że żyje :)
UsuńTej ryby to ja Ci zazdroszczę. Pomijając nawet fakt, że dziś na obiad mieliśmy pyszną zupę rybną :)
OdpowiedzUsuńLavinko. Fajnie, że wpadłaś. Rybki to ja lubię łapać i jeść. Lubię po prostu kuchnię rybną. Tego dorsza co jadłem to przed chwilką z morza przywieźli. Idę do Ciebie.
UsuńPozdrawiam :)
Witam Wojtusia! Widzę, że wróciłeś do bloogowania po krótkiej przerwie. Byłem kiedyś we Władysławowie, ale dawno bo w 1994 roku i niewiele pamiętam z tego pobytu. Tobie widzę, że wycieczka się udała. Ta Syrena na czubku łodzi rybackiej niezłe ma "warunki" :-)) Pozdrawiam Przemek
OdpowiedzUsuńPrzemku. Tak udała mi się oprócz tych 150 zł. zł co zapłaciłem taksiarzowi :) Tak niezłe ma warunki, ale drewniane niestety. Po raz pierwszy taką ozdobę widziałem i dlatego sfotografowałem.
UsuńPozdrawiam Przemka ciekawego człowieka i pomagającego innym.
Vojtek
Tak, te 150 zł to trochę grosza!!
OdpowiedzUsuńTrochę dziwi fakt, że Czech jest kapitanem statku. Podobna sprawa jest z saneczkarzami z Jamajki:-))
Polskiej floty już prawie nie ma. To możliwe, że ten Czech pływa na jakimś czeskim statku. Albo innym. Teraz tak jest
UsuńMoże dziś u Was będzie trochę cieplej, to się ogrzejesz. U nas temperatura jest plusowa.
OdpowiedzUsuńSłucham właśnie dyskusji na temat bezpłatnych podręczników i chyba trochę za późno się za to pani minister zabrała. My obserwowaliśmy jak uczą się dzieci w Szwecji. Tam dziecko przychodziło do domu i mogło zająć się tym czym chciało, a nasze biedaki siedzą nad odrabianiem lekcji i to godzinami.
Pozdrawiam, miłej niedzieli.
Jest u nas cieplej ale wilgotno za to. I uczucie zimna wilgoć potęguje. Ja mieszkałem i pracowałem w Anglii u wuja. Bywałem w szkole Jego syna. I bardzo mi się podobało to, że LEKCJI DO DOMU NIE ZADAWALI! Książki zostawiało się w szkole. A u nas ja po powrocie ze szkoły to z 2 godziny lekcje musiałem odrabiać. Po 7 godzinnej nauce w szkole!
UsuńAle tak naprawdę człowiek się uczy całe życie.
Pozdrawiam serdecznie ze 100 licy
Skowronek skowronkiem, ale żeby wstawać o 3 godz.? To o której Ty spać chodzisz, żeby w środku nocy wstawać? Skowronek wstaje o brzasku, nie w środku nocy. ;)
OdpowiedzUsuńA u nas, w tej naszej górskiej enklawie, jakoś dziwnie mało śniegu, i temperatura plusowa.
Moje dzieciaki pojechały wczoraj do Austrii na narty, a tam ponoć zasypało niemiłosiernie. Nie mam od nich wiadomości. Komórki nie działają. Trochę się martwię, ale mam nadzieję, że wieczorem wrócą bez większych problemów.
Pozdrawiam serdecznie! Halszka
W Polsce prawie nie ma już nic polskiego:-(
OdpowiedzUsuńPLL LOT też już powoli doprowadzają do ruiny! Nasz "Stadion Narodowy" też pewnie ktoś kiedyś wykupi i przerobi na bazar, czyli powrócimy do punktu wyjścia:-)) Jeden krok w przód i dwa kroki w tył.
Rząd nawet do Polskich Lasów zaczyna się już bezczelnie dobierać.
Polska to dziwny kraj!
Przemku. masz dużo racji. Polskie jest jeszcze niebo i się musimy cieszyć:)
UsuńDach Złotych Tarasów bardzo mi się podoba, jest szalenie oryginalny. Zimowy jego wystrój jest rzeczywiście fajny. U mnie w tym roku przez dłuższy czas utrzymywała się w nocy temperatura około 20 stopni na minusie. Dniem nie schodziło poniżej -15. Dzisiaj nareszcie odpuścił mróz na rzecz ... gołoledzi. Z dwojga złego wolałabym ten mróz.
OdpowiedzUsuńPozdrawiam bardzo cieplutko:)))
Tak u nas gołoledź. Buty przemoczyłem. Podczas mrozów buty nie przemakały. Ale jest jak jest. Trzeba uważnie chodzić.
UsuńPozdrawiam z warszawskiej gołoledzi :)
Wojtku, lepiej by było, gdyby to co napisałeś nie przeczytał żaden minister, bo będziemy jeszcze płacić jakiś podatek od dostępu do nieba:-)))))
OdpowiedzUsuńNie każdy minister umie czytać. A pisać to już chyba co drugi. Spokojna Twoja rozczochrana :)
OdpowiedzUsuńMMm jakże miło było sie przejśc z Toba Wojtku po Władku :) dzieki tym filmikom, zdjęciom i tekście..
OdpowiedzUsuńA polskie morze nieodłącznie kojarzy mi sie z podróżą poslubna hehe wspaniałe wspomnienia
pozdrawiam serdecznie
Wiesz, że ja tam tez byłem w podróży poślubnej? Przedślubnej zresztą też. Dzięki za wizytę.
UsuńHej
Byłem tam kilka lat temu :)
OdpowiedzUsuńDziękuję. A ja w październiku :) Dzięki za wizytę. Idę do Ciebie.
UsuńVojtek
Witaj :)
OdpowiedzUsuńWstyd się przyznać, ale nie byłam nigdy we Władysławowie. Twoja rekomendacja, aby tam pojechać, jak najbardziej na plus :)
Pozdrawiam mile na udany tydzień :)
Żaden wstyd. ja na przykład nigdy nie byłem we Wrocławiu. A w Krakowie właściwie to tylko przejazdem. Nie można być wszędzie. Idę do Ciebie
UsuńHej
Witaj Vojtku!
OdpowiedzUsuńByłam tu kilka razy , jak Ciebie nie było, nie wpisałam się jednak,
bo się spieszyłam. ..
Kiedyś przeczytałam , że miałeś kłopoty ze zdrowiem, więc zaglądałam,
czy już się skończyły, widać tak, skoro jesteś...
Władysławowo znam ze słyszenia, może tam kiedyś byłam w dzieciństwie, ale nie pamiętam. Wejście na plażę wydaje mi się znajome...
Pewnie za długo rozkoszowałeś się smakiem ryby, skoro nie zdążyłeś na ostatni autobus i tak drogo Ciebie kosztowała ta eskapada,
Czasem takie wydatki są nieuniknione, a i takie wypady przez pamięta się dłużej.
Pomyśleć, że dorsz był w PRL - u uważany za byle jaką rybę, bo był za tani, a teraz gdy zdrożał, wszystkim bardzo smakuje...
Dorsz jest jedną z smaczniejszych ryb, bardzo mi smakuje po grecku... Narobiłeś mi apetytu, niestety nie zawsze można go obecnie kupić,
bo nie ma go w sklepach. W moim mieście polikwidowali sklepy rybne, jeden duży był zaraz koło mego domu..., teraz w tym miejscu jest apteka, a szkoda, bo w supermarketach jest mały wybór ryb.
Za to aptek jest duzo w moim mieście.
Co kawałek to apteka.
Ludzie byliby zdrowsi, gdyby jedli więcej ryb.
Jesteśmy nad morzem , mamy liczne rzeki , a ryb jest w sprzedaży coraz mniej.
Filmiki obejrzę w najbliższym czasie.
Pozdrawiam - Krystyna
Krysiu!
Usuńjestem zaszokowany. Dziękuje za wpis GIGANT :)
Zacznę od końca. U nas na każdym prawie rogu tez aptek i sklepy 24 godzinne z alkoholem:)
Jak byłem z Otyśką w Amsterdamie to się spytałem naszej gospodyni Violi dlaczego aptek tam nie ma. Czy nie chorują Holendrzy? Widziałem tylko jedna aptekę:)
Na Rozewiu służyłem w wojsku. I jak na obiad podawali dorsze to mówiono: "jedz dorsze bo gówno gorsze"
Ja ryby lubię jeść. A ten dorsz był świeżo złapany. Rozpływał się w ustach.
Śpieszę się do pracy. Pozdrawiam Ciebie serdecznie
Vojtek
Fakt, Vojtuś, Napoleon spał bardzo mało. Ale wstawał ponoć ok. 5:00 lub 6:00 a kładł się spać ok. 24:00, 1:00 lub nawet 2:00, ale za to zdarzało mu się zasypiać na polu bitwy. ;) Wprawdzie sen taki trwał zazwyczaj kwadrans, ale jednak...;)
OdpowiedzUsuńZ tego co wiem, zgodnie z biologicznym zegarem - człowiek powinien spać minimum 6 godz. między 24:00 a 6:00 godz. Wtedy sen jest najzdrowszy, najbardziej regenerujący.
Gratuluję projektu! Z pewnością będzie to wspaniały, poczytny portal. Tak, kurtuazyjnie powinno być O&V, ale lepiej wygląda jednak V&O. ;)
Pozdrawiam serdecznie oraz czekam na otwarcie Waszego nowego wspólnego dzieła! Halszka
To ja wstaje wcześniej od Napoleona. I nie mam zamiaru najeżdżać inny państw. Tak, że Europa jest bezpieczna. Ja się kładę spać między 22 a 23. A najfajniej mi się zasypia przy TV. Usypia mnie po prostu jak 3 tabletki relanium.
UsuńDziękuję za opinię. W tym wypadku kurtuazja musi ustąpić wizerunkowi. Dziękuję za opinię. Wezmę to pod uwagę
Vojtek z Mazowsza
Skoro Ty, Vojtku, pozdrawiasz z serca Mazowsza, to ja Cię pozdrawiam znad Zakopanego, ale jeszcze spod Tatr. Przyjechałem tu do pracy i zostaję do piątku. Na razie mam chwilę wolnego, w ramach jedenastogodzinnego odpoczynku.
OdpowiedzUsuńNad morze pojedziemy z rodziną wiosną. Od nas do Gdańska, autostradą, można dojechać nawet w półtorej godziny. Potem obwodnica i koniecznie przetwórnia rybna w Łebczu koło Jastrzębiej Góry. Jakie tam mają ryby wędzone! W jakich przystępnych cenach!
Pozdrawiam, patrząc na panoramę całych Tatr, widząc skąpane w smogu Bukowinę i Zakopane
T.M.
Zazdroszczę Ci tych Tatr. Ale pozytywnie. Dawno mnie tam nie było. A lubiłem sobie chodzić tatrzańskimi. Byłem na Orlej Perci. Trochę się bałem. Jak znam siebie to zamiast w góry pojadę na północ. Wychylam się tam jak igła magnetyczna :) Życzę fajnego pobytu w Tatrach!
UsuńPozdrawiam Rysy, Giewont i Morskie Oko.
Vojtek z serca Mazowsza
Cieszę się, że jesteś wśród nas!
OdpowiedzUsuńTeż nie mam ostatnio zbyt wiele czasu. Dlatego za relaksacyjny szum fal, przywrócenie wspomnień z tych miejsc... dziękuję. No, ale widok tej rybki w porze obiadowej to już przesada ;)
A powrót? Trzeba było przejść się na Hel i za te pieniądze przypłynąć do Gdańska :)
Serdeczności!
O tej porze to już nic nie pływało. Rybka rozpływała się w ustach bo była prosto z kutra. O Helu napisze w następny poście i dalej będę pisał do przodu:)
UsuńIdę do Ciebie
Vojtek, to dobrze, że nie masz zamiaru najeżdżać na inne państwa.;) Ty jesteś zresztą chyba dużo wyższy od Napoleona, to ni jak porównać się z nim nie możesz. Mali mężczyźni mają wiele kompleksów, które zakłócają im sen. Często też, paradoksalnie, cierpią jeszcze na megalomanię. A taka mieszanka sprawia, że wiele agresji i nienawiści jest w takim człowieku. Znamy podobne przypadki i u nas w kraju.|;-)
OdpowiedzUsuńPozdrawiam serdecznie oraz powodzenia życzę przy realizacji nowego projektu - V&O! Halszka
PS
Masz rację, nawet te Złote Tarasy, ze szkła i aluminium, nie są wstanie przebić pokazanego przeze mnie XV-wiecznego budynku. Nie mają duszy... po prostu.;)
Wiem o jakiego małego człowieka Ci chodzi :) Ja jestem wyższy od Niego :) W wojsku mieliśmy kaprala bardzo niskiego. Leczył swoje kompleksy z cywila. Ścigał nas niemiłosiernie!!!! KAPRAL KURDUPEL. Dobrze go niestety zapamiętałem :)
UsuńZajrzyj do mnie do fotoexpresu. Ciekawa rzecz jest. Będzie w tv i gazecie. Zrobiłem też filmik.
Pozdrawiam zimowo ale słonecznie
Vojtek, myślę, że nie trudno jest się domyśleć kto to taki ten nasz rodzimy megaloman mały... prący na siłę do chwały. ;) Niestety, tak to u wielu niskich mężczyzn działa. Swoje kompleksy leczą agresją i nienawiścią. Twój mały kapral z wojska, albo jak wolisz, kapral kurdupel, jest tego potwierdzeniem.
OdpowiedzUsuńPozdrawiam serdecznie! Halszka
PS
No coś takiego... w Warszawie, w stolicy Polski lisy biegają po ulicach! Biedny liski. Głodne. A leśnicy co? Śpią? Widziałam w TV, że w innych miastach dziki buszują po osiedlach, albo łosie.
Ja mieszkam w kotlinie górskiej, dookoła lasy, i jeszcze nigdy takiego obrazka nie widziałam. Żadna dzika zwierzyna nie wyszła jeszcze z lasu. W czasie nawet najsroższej zimy. Czy to coś oznacza? Prawdopodobnie.
Nie wiem co to oznacza. Ale pewno to, że w lasach okolicznych w tym w Puszczy kampinoskiej żywności dla nich nie ma. Nie wiem czy lisy się dokarmia? Widziałem na przedpolach Puszczy i dziki i sarny. Rano jak do pracy jechałem. O 5 godzinie. I widziałem tez jastrzębia u mnie na podwórku jak przydusił gołębia. Ale aparatu nie zdążyłem wyjąć. Jastrząb się spłoszył i przy okazji gołąb życie uratował :)
UsuńPozdrawiam
A ja w miejscowości Wilcze Tułowskie (w otulinie Puszczy Kampinoskiej) widziałam rysia. Przyszedł na podwórko pod samą chałupę.
UsuńKlik dobry:)
OdpowiedzUsuńWielka prośba. Także do Gości tego bloga.
Dorzucisz głosik na Malinkę starującą w konkursie Blog Roku? To kosztuje tylko złotówkę z grosikami i zasili hospicjum dla dzieci.
Wyślij sms o treści: F00003 (po literze F są cztery zera) na numer: 7122 na blog: http://www.blogroku.pl/2013/kategorie/w-malinach,56s,blog.html
Serdecznie pozdrawiam i pięknie dziękuję, dyg, dyg...
Dziękuję. Dobrze. Choć ja tego akurat konkursu nie lubię. Dlaczego? Bo to są MISTRZOSTWA POLSKI W puszczaniu SMS. Prawie nikt tych blogów nie czyta tylko puszcza SMS. To tak jakbyś zorganizowała konkurs na najlepsza książkę. I wygrywa książka, która ma najwięcej SMS. Regulamin jest bardzo zły uważam.
UsuńTakie jest moje zdanie.
Pozdrawiam Vojtek
Vojtku, moje zdanie na temat konkursu też znasz. Oboje uczestniczyliśmy i poznaliśmy wszystko od strony uczestnika. Pamiętam, że pisaliśmy wtedy petycje o zmianę regulaminu.
UsuńOd tamtego czasu biorę udział jako wspierająca zasługujące na uwagę blogi i głosuję. Warto bowiem promować co dobre, żeby nie tylko miernota triumfowała. Ciągle mnie zastanawia, dlaczego blogi ciekawe, na krórych są dzieisiątki komentarzy pod kazdą notką i mające po kilkaset odsłon dziennie, nie mogą się przebić. Wygląda na to, jakby ci wierni komentatorzy i czytelnicy nie głosowali, a szkoda, bo przy takim regulaminie, jaki jest, nie ma innej drogi na przejście do następnego etapu konkursu. I tak, jak pytasz, kto wysyła 3000 SMS na blogi prawie nie mające czytelników, to z drugiej strony rodzi się pytanie: dlaczego tak mało SMS mają blogi z licznym komentatorium?
Bardzo, bardzo Ci dziękuję, Vojtku.
Zacznę Elu od końca. Nie każdy lubi wysyłać SMS. Dlatego, że często jesteśmy, coraz częściej jesteśmy zasypywani SMS ami o wszelką pomoc. Nie każdy wierzy i ufa na co ten SMS idzie. Jeśli się komuś blog podoba lub konkretny wpis, post to po prostu to pisze. ja byłem 3 razy na blog forum w Gdańsku. 4 raz też się zakwalifikowałem ale już pojechać nie chciałem. Ale byłem tam NIE ZA POMOCĄ SMS. Blogi były sprawdzane i dopiero pomiesiacu odpisywali czy jest zaproszenie czy nie. A sprawdzali między innymi OD KIEDY BLOG JEST PROWADZONY, ilość wejść, KOMENTARZE, ILOŚĆ KOMENTARZY. I jeszcze w inny sposób. Zam przykład z autopsji jeśli chodzi o Blog Roku. Zdradził mi finalista. Mianowicie wchodzi nauczyciel do klasy w gimnazjum i mówi: "jak wyślecie SMS na tego bloga to nie ma dziś sprawdzianu" I jest od razu 30 SMS. Oczywiście nauczyciel mówi , że to idzie na szczytny cel. Powtarza to w paru klasach i "bloger" ma jednego dnia 100 SMS. Oczywiście ci co SMS puszczają nie widzą tego bloga na oczy!
UsuńI tak się po prostu robi kasę. Niestety.
Pozdrawiam serdecznie Vojtek
Vojtek, pisząc o tym, że prawdopodobnie to coś oznacza, że w Polsce dzikie zwierzęta podchodzą do wielkich miast, miałam na myśli to, że chyba polscy leśnicy niezbyt dobrze dbają o leśną zwierzynę i nie dokarmiają jej należycie (a może wcale?).
OdpowiedzUsuńNiedawno pisałam u siebie na moim pierwszym blogu jak w Niemczech leśnicy dbają o dziką zwierzynę w czasie srogiej zimy i jak dokarmiają ją. Oto link: http://wp771.bloog.pl/id,339801431,title,NADESZLA-ZIMA-PAMIETAJMY-O-DZIKICH-ZWIERZETACH,index.html
Dziękuję bardzo za słowa uznania dla moich fotek jemiołuszek! Bardzo cenie sobie Twoje zdani, bo pamiętam, że wiele kursów fotograficznych "zaliczyłeś". :)
Pozdrawiam serdecznie oraz miłego dnia życzę! Halszka
Jak zwykle po tym co przeczytalam/ obejrzalam nabralam ochoty na to by tam pojechac :) pozdrawiam cieplutko :)
OdpowiedzUsuńPozdrawiam i ja. A w tym roku to nie wiem gdzie na urlop pojadę. na pewno niedługo na wieś na zebranie naszego Towarzystwa Wędkarskiego. Północne Mazowsze, niedaleko Pułtuska
UsuńNiesamowite!!!
OdpowiedzUsuńLisy w Warszawie, to naprawdę coś się przyrodzie pokićkało. Ale, że się nie bałeś i zdążyłeś kilka fotek zrobić? Gratuluję, ja umarłabym chyba ze strachu.
Vojtku przeczytałam o tym, co nas Ciebie odwiedzających czeka....no, no.....teraz dopiero jestem ciekawa.
Pozdrawiam bardzo cieplutko:))))
Jolu. Zrobiłem jeszcze filmik. Był razem z fotkami w TVN i jest u ns w miejscowej gazecie i stronie internetowej. Podchodzą z głodu. U nas blisko dużo obszarów leśnych. Puszcza Kampinoska, Las Bielański, Las Lindego i parki. Populacja lisów się rozrosła, bo przez szereg lato podawali szczepionki przeciwko truciźnie. I teraz za mało jest jedzenia w lesie dla tych lisów. Filmik pokaże w nowym poście. W sobotę lub niedzielę.
UsuńPozdrawiam serdcznie Vojtek
Vojtek, to tylko czekać aż będziesz filmować dziki, albo łosie, biegające po Warszawie. :D Bo po innych miastach w Polsce takie zwierzaki już biegają od dawna. Widziałam w TV.
OdpowiedzUsuńJuż Cię trochę znam i wiem, że do panegiryków to Ty skory nie jesteś. ;) Tym bardziej dziękuję za słowa uznania dla fotek moich jemiołuszek.
Pozdrawiam serdecznie! Halszka
Władek - jedno z moich ulubionych miejsc nad Bałtykiem. uwielbiam tam spędzać chwile wolnego czasu zwłaszcza po sezonie, kiedy turystów nieco mniej... no i Cetniewo :)
OdpowiedzUsuńPiotrze. Najprawdopodobniej będę tu pod koniec lutego :)
UsuńDzięki, ze wpadłeś. Idę do Ciebie
Hej
Witam, Bardzo dużo tych wpisów w komentarzach.
OdpowiedzUsuńWładysławowo wspominam z sentymentem. Tyle lat tam jeżdziłem na letnie wakacje, że już nie pamiętam. Nie wiem czy jeszcze tam kiedyś będę.
Pozdrawiam, Zbyszek.
Zbyszku. Myśl pozytywnie. Teraz nie możesz pojechać. Ale jutro, pojutrze będziesz mógł.
UsuńPozdrowienia
Vojtek
Witam, Bardzo dużo tych wpisów w komentarzach.
OdpowiedzUsuńWładysławowo wspominam z sentymentem. Tyle lat tam jeżdziłem na letnie wakacje, że już nie pamiętam. Nie wiem czy jeszcze tam kiedyś będę.
Pozdrawiam, Zbyszek.
Bardzo ciekawy artykuł. Na rybkę tylko Władek, zarówno konsumcyjnie jak i wędkarsko.
OdpowiedzUsuńJa w tym roku się najadłam halibuta. W Jarosławcu byliśmy rodzinnie.
OdpowiedzUsuńWładysławowo jest piękne :)
OdpowiedzUsuńhttps://messawladyslawowo.pl/