Coś coraz więcej ludzi widzę pracy szuka. I też paru
znajomych blogerów i blogerki. Dlatego może jako już „nie najmłodszy bloger”
napiszę trochę jak się kiedyś w Warszawie pracowało i jak się pracy
szukało. Oczywiście plany na przyszłość
też mam, nie będę tylko żył wspomnieniami.
To znaczy praca szukała Ciebie. Dla pracowników to były
super czasy!
Ale też
dlatego, że Warszawa była nie tylko stolicą ale też OŚRODKIEM PRZEMYSŁOWYM gdzie były wielkie zakłady, ale i bardzo
małe zakłady wytwórcze mieszczące się na przykład w suterenach , piwnicach
różnych willi, domów itp. W suterenach żoliborskich willi produkowało się na
przykład dezodoranty kulkowe, wózki dziecięce, okulary przeciwsłoneczne...
Małe zakłady
wytwórcze produkowały produkty finalne, bardzo różną galanterię ale najczęściej
kooperowały z większymi zakładami.
Ja w jednym takich zakładów przepracowałem 12 lat.
Właściciel był super szefem bardzo dobrze płacił i my dobrze zarabialiśmy I
właśnie o to chodzi. Szef najdłużej produkował stetoskopy lekarskie.
Na przykład na eksport do ZSRR. Sam stawał przy maszynie i pokazywał jak się pracuje. Był kiedyś wysoko kwalifikowanym robotnikiem w jednym z warszawskich fabryk.
KLIKNIJ NA FOTKI, ŻEBY POWIĘKSZYĆ
Na przykład na eksport do ZSRR. Sam stawał przy maszynie i pokazywał jak się pracuje. Był kiedyś wysoko kwalifikowanym robotnikiem w jednym z warszawskich fabryk.
KLIKNIJ NA FOTKI, ŻEBY POWIĘKSZYĆ
Mój szef ze swoją ukochaną córką jedynaczką. Szef i I. byli fanami motocykli.
Dom mojego szefa. Na terenie jego posiadłości z pięknym ogrodem był właśnie zakład rzemieślniczy. Przepracowałem tu 12 lat. Firma już nie istnieje.
Taki widok miałem z ona jak stałem przy maszynie:) Warto nawet było przyjechać do pracy, żeby się dotlenić wśród zieleni:)
Ja przy pracy. Lubiłem tą pracę, dobrze zarabiałem i robiliśmy z dokładnością do pięciu setnych milimetra.
Teraz prezes
może zarabiać i kilka milionów zł rocznie ale większość pracowników pensje
blisko najniższej krajowej.
W Warszawie były dwa główne pośredniaki. Na Burakowskiej
blisko mnie dla pracowników fizycznych(Tak taki był wtedy podział!) I Na
Karowej dla pracowników umysłowych. Czyli psychicznych. Tak się wtedy mówiło żatobliwie)
Dawny Pośredniak na Burakowskiej w Warszawie. Dla "fizycznych" Dla "umysłowych" był pośredniak na Karowej. Dziś pośredniak jest na ulicy Ciołka. Kilka razy większy, ale kilkanaście razy mniej ofert pracy niż w malutkim tu na Burakowskiej.
Klikając w ta fotkę zobaczysz filmik o Pośredniaku i okolicy.
Na Burakowskiej
dla fizycznych to był wielki tłum i rwetes. Pełne tablice kogo poszukują do
pracy i jeszcze napisy, transparenty na ścianach wielkich zakładów: Róża
Luxemburg zatrudni od zaraz)firma już nie istnieje), FSO zatrudni od zaraz(jest
teraz w stanie szczątkowym), Nowotko zatrudni od zaraz(nie istnieje już), URSUS
zatrudni od zaraz(jest w stanie szczątkowym)
Na moim
Żoliborzu tez był przemysł i ta część Żoliborza nazywała się Żoliborzem
Przemysłowym. I też już nie istnieje.
W Pośredniaku na Burakowskiej to był folklor!
Podchodzi do mnie facet i się pyta czy pracy szukam. A ja do
niego „coś pan chory !? Dopiero trzy
dni nie pracuję a środek maja jest!
Spokojnie jeszcze mam w planie dwa razy na ryby pojechać”
Raz z paroma facetami dałem się namówić na pracę w FSO.
Fabryka Samochodów Osobowych.
Wsadzili nas do bagażówki Żuk i jedziemy do FSO. Jak Żuk się
zatrzymał na Rondzie Starzyńskiego to po prostu wysiedliśmy z auta ...i z
powrotem na pośredniak. Rozmyśliliśmy się po prostu.
Tak, że ci co
szukali pracowników to też niełatwo mieli:)
Pod pośredniak podjeżdżali tak zwani „prywaciarze” I zabierali od razu do pracy do siebie do
warsztatów, fabryczek a także do ogrodnictwa. W Warszawie i okolicy.
Ogrodnicy, czyli „badylarze” byli wtedy elitą finansową.
Pracując w szklarni można tam było mieszkać.
Ja najdłużej pracowałem w branży tworzyw sztucznych. Czyli
wtryskiwanie tworzyw, wytłaczanie, wydmuchiwanie, walcowanie, barwienie.
Wtedy mój zawód nazywało się PRESER TWORZYW SZTUCZNYCH.
I najczęściej ja szukałem pracy dając ogłoszenie w gazecie.
Dałem ogłoszenie jakiej pracy szukam i sobie na rybki pojechałem.
Wracam do domu a mama z awanturą „dajesz ogłoszenie i
wyjeżdżasz! Masz 16 telefonów! Uziemiłeś mnie przy telefonie!”
I teraz jak tu wybrać gdzie pracować???
To był problem!
Ja przy wtryskarce rzemieślniczej z tworzyw sztucznych. Produkowaliśmy z polipropylenu różne próbówki laboratoryjne najczęściej dla szpitali
Dość prymitywna wtryskarka do tworzyw z ręcznie zamykanym zamkiem. Tu się robiło zabawki, kwiaty piękne i kolorowe:) I różne artykuły gospodarstwa domowego. Pracowałem tu 4 lata i do pracy pieszo miałem
W tym miejscu dodam, że w produkcji z tworzyw pracowałem w Irlandii. Produkcja styropianu. Czyli polistyren spieniony. Dobrze tez zarabialiśmy i mieszkaliśmy w komfortowych warunkach.
Maszyny do wyrobu bloczków styropianowych
Tu w tym segmencie mieszkaliśmy we trójkę. Mieliśmy też do dyspozycji auto Fiat Marea combi
Kuchnia i cały dom bardzo dobrze wyposażony w sprzęt AGD. Fajny kominek, TV, Video....
Wracając do Polski W pobliżu Żoliborza
jest miejscowość Łomianki. To była kiedyś najbogatsza gmina w Polsce. W każdym
domu coś się produkowało. Idąc ulicą po zapachu rozpoznawałem gdzie są zakłady
produkujące z tworzyw sztucznych.
Teraz tam się prawie nic nie produkuje............Usługi
tylko są.
Nikt nie wiedział wtedy co to CV.
Zamiast CV to po prostu praca była. A teraz zamiast pracy jest BARDZO DOBRZE
NAPISANE CV. :)
I się tłumaczy delikwentowi, że praca to jest , ALE MASZ ŹLE
CV NAPISANE i dlatego pracy nie możesz znaleźć. No i CV piszą specjaliści, doradcy. Ten co składa to CV to nawet nie wierzy, że tyle potrafi co tam napisane:)
Rzemiosło,
drobna produkcja i małe warsztaty są.
Ale za Odrą w Niemczech.
Tam nie skasowano tego. Jest silny niemiecki przemysł
kooperujący z tysiącami małych zakładów. I właśnie na monitorze u nas w metrze
przeczytałem, że Niemcy są teraz bogate jak nigdy. I ściągają swoje złoto
zdeponowane w USA do siebie.
Dlaczego po tej stronie Odry jest zupełnie inaczej??? Przecież to bardzo blisko nas!
Dlaczego tak dużo rodaków właśnie w Niemczech widzi swoją przyszłość?
Dlaczego tak dużo rodaków właśnie w Niemczech widzi swoją przyszłość?
W czasie okupacji na siłę zabierano do pracy do Niemiec.
Teraz ludzi sami tam pracy szukają. Paradoks historii, Chichot
historii? Czy coś jeszcze innego?
Pozdrawiam serdecznie wszystkich pracujących, nie pracujących ze wsi i miasteczek! :)
Vojtek
Pozdrawiam serdecznie wszystkich pracujących, nie pracujących ze wsi i miasteczek! :)
Vojtek





















