niedziela, 17 lutego 2013

O tym jak praca szukała człowieka.


Coś coraz więcej ludzi widzę pracy szuka. I też paru znajomych blogerów i blogerki. Dlatego może jako już „nie najmłodszy bloger” napiszę trochę jak się kiedyś w Warszawie pracowało i jak się pracy szukało.  Oczywiście plany na przyszłość też mam, nie będę tylko żył wspomnieniami.
      To znaczy praca szukała Ciebie. Dla pracowników to były super czasy!

      Ale też dlatego, że Warszawa była nie tylko stolicą ale też OŚRODKIEM PRZEMYSŁOWYM  gdzie były wielkie zakłady, ale i bardzo małe zakłady wytwórcze mieszczące się na przykład w suterenach , piwnicach różnych willi, domów itp. W suterenach żoliborskich willi produkowało się na przykład dezodoranty kulkowe, wózki dziecięce, okulary przeciwsłoneczne...
      Małe zakłady wytwórcze produkowały produkty finalne, bardzo różną galanterię ale najczęściej kooperowały z większymi zakładami.
Ja w jednym takich zakładów przepracowałem 12 lat. Właściciel był super szefem bardzo dobrze płacił i my dobrze zarabialiśmy I właśnie o to chodzi. Szef najdłużej produkował stetoskopy lekarskie. 
Na przykład na eksport do ZSRR. Sam stawał przy maszynie i pokazywał jak się pracuje. Był kiedyś wysoko kwalifikowanym robotnikiem w jednym z warszawskich fabryk.

KLIKNIJ NA FOTKI, ŻEBY POWIĘKSZYĆ

Mój szef ze swoją ukochaną córką jedynaczką. Szef i I. byli fanami motocykli.

Dom mojego szefa. Na terenie jego posiadłości z pięknym ogrodem był właśnie zakład rzemieślniczy. Przepracowałem tu 12 lat. Firma już nie istnieje.


Taki widok miałem z ona jak stałem przy maszynie:) Warto nawet było przyjechać do pracy, żeby się dotlenić wśród zieleni:)


Ja przy pracy. Lubiłem tą pracę, dobrze zarabiałem i robiliśmy z dokładnością do pięciu setnych milimetra.

     Teraz prezes może zarabiać i kilka milionów zł rocznie ale większość pracowników pensje blisko najniższej krajowej.
      W Warszawie były dwa główne pośredniaki. Na Burakowskiej blisko mnie dla pracowników fizycznych(Tak taki był wtedy podział!) I Na Karowej dla pracowników umysłowych. Czyli psychicznych. Tak się wtedy mówiło żatobliwie)

Dawny Pośredniak na Burakowskiej w Warszawie. Dla "fizycznych" Dla "umysłowych" był pośredniak na Karowej. Dziś pośredniak jest na ulicy Ciołka. Kilka razy większy, ale kilkanaście razy mniej ofert pracy niż w malutkim tu na Burakowskiej.

Klikając w ta fotkę zobaczysz filmik o Pośredniaku i okolicy. 



      Na Burakowskiej dla fizycznych to był wielki tłum i rwetes. Pełne tablice kogo poszukują do pracy i jeszcze napisy, transparenty na ścianach wielkich zakładów: Róża Luxemburg zatrudni od zaraz)firma już nie istnieje), FSO zatrudni od zaraz(jest teraz w stanie szczątkowym), Nowotko zatrudni od zaraz(nie istnieje już), URSUS zatrudni od zaraz(jest w stanie szczątkowym)
      Na moim Żoliborzu tez był przemysł i ta część Żoliborza nazywała się Żoliborzem Przemysłowym. I też już nie istnieje.
W Pośredniaku na Burakowskiej to był folklor!
Podchodzi do mnie facet i się pyta czy pracy szukam. A ja do niego „coś pan chory !?  Dopiero trzy dni nie pracuję a środek maja jest!  Spokojnie jeszcze mam w planie dwa razy na ryby pojechać”
      Raz z paroma facetami dałem się namówić na pracę w FSO. Fabryka Samochodów Osobowych.
Wsadzili nas do bagażówki Żuk i jedziemy do FSO. Jak Żuk się zatrzymał na Rondzie Starzyńskiego to po prostu wysiedliśmy z auta ...i z powrotem na pośredniak. Rozmyśliliśmy się po prostu.
     Tak, że ci co szukali pracowników to też niełatwo mieli:)

Pod pośredniak podjeżdżali tak zwani „prywaciarze”   I zabierali od razu do pracy do siebie do warsztatów, fabryczek a także do ogrodnictwa. W Warszawie i okolicy.
Ogrodnicy, czyli „badylarze” byli wtedy elitą finansową.
Pracując w szklarni można tam było mieszkać.
Ja najdłużej pracowałem w branży tworzyw sztucznych. Czyli wtryskiwanie tworzyw, wytłaczanie, wydmuchiwanie, walcowanie, barwienie.
Wtedy mój zawód nazywało się PRESER TWORZYW SZTUCZNYCH.
I najczęściej ja szukałem pracy dając ogłoszenie w gazecie.
     Dałem ogłoszenie  jakiej pracy szukam i sobie na rybki pojechałem.
Wracam do domu a mama z awanturą „dajesz ogłoszenie i wyjeżdżasz! Masz 16 telefonów! Uziemiłeś mnie przy telefonie!”
I teraz jak tu wybrać gdzie pracować???
To był problem!

Ja przy wtryskarce rzemieślniczej z tworzyw sztucznych. Produkowaliśmy z polipropylenu różne próbówki laboratoryjne najczęściej dla szpitali


Dość prymitywna wtryskarka do tworzyw z ręcznie zamykanym zamkiem. Tu się robiło zabawki, kwiaty piękne i kolorowe:) I różne artykuły gospodarstwa domowego. Pracowałem tu 4 lata i do pracy pieszo miałem

W tym miejscu dodam, że w produkcji z tworzyw pracowałem w Irlandii. Produkcja styropianu. Czyli polistyren spieniony. Dobrze tez zarabialiśmy i mieszkaliśmy w komfortowych warunkach.

Maszyny do wyrobu bloczków styropianowych


Tu w tym segmencie mieszkaliśmy we trójkę. Mieliśmy też do dyspozycji auto Fiat Marea  combi

Kuchnia i cały dom bardzo dobrze wyposażony w sprzęt AGD. Fajny kominek, TV, Video....



     Wracając do Polski W pobliżu Żoliborza jest miejscowość Łomianki. To była kiedyś najbogatsza gmina w Polsce. W każdym domu coś się produkowało. Idąc ulicą po zapachu rozpoznawałem gdzie są zakłady produkujące z tworzyw sztucznych.
Teraz tam się prawie nic nie produkuje............Usługi tylko są.
Nikt nie wiedział  wtedy co to CV.
Zamiast CV to po prostu praca była.  A teraz zamiast pracy jest BARDZO DOBRZE NAPISANE CV. :)
I się tłumaczy delikwentowi, że praca to jest , ALE MASZ ŹLE CV NAPISANE i dlatego pracy nie możesz znaleźć. No i CV piszą specjaliści, doradcy. Ten co składa to CV to nawet nie wierzy, że tyle potrafi co tam napisane:)

      Rzemiosło, drobna produkcja i małe warsztaty są.  Ale za Odrą w Niemczech.
Tam nie skasowano tego. Jest silny niemiecki przemysł kooperujący z tysiącami małych zakładów. I właśnie na monitorze u nas w metrze przeczytałem, że Niemcy są teraz bogate jak nigdy. I ściągają swoje złoto zdeponowane w USA do siebie.
      Dlaczego po tej stronie Odry jest zupełnie inaczej??? Przecież to bardzo blisko nas!
Dlaczego tak dużo rodaków właśnie w Niemczech widzi swoją przyszłość?
      W czasie okupacji na siłę zabierano do pracy do Niemiec.
Teraz ludzi sami tam pracy szukają. Paradoks historii, Chichot historii? Czy coś jeszcze innego?

Pozdrawiam serdecznie wszystkich pracujących, nie pracujących ze wsi i miasteczek! :)
Vojtek

sobota, 2 lutego 2013

Najpiękniejsza praca mojego życia

Niestety zachorowałem!
Biorę leki dostałem zastrzyki. Najbardziej to mi żal wyjazdu na wieś na zebranie wędkarskie.
Trudno. Padło i na mnie. Ludzie masowo teraz chorują.
Wklejam tu kolejne opowiadanie z drugiego bloga. Po wklejeniu wszystkich tutaj, tamten blog likwiduję.
Będę miał jednego bloga.



To opowiadanie będzie poświęcone superturboextra dziewczynie B. Z Pragi Północ z Warszawy.
      W tych opowiadaniach wyłącznie prawdziwych staram się pokazać praktycznie tamte czasy. To znaczy przed zmianą ustroju. Młodym ludziom się wydaje, ze wtedy nic nie było, przymieraliśmy głodem i zimą po Warszawie chodziły białe niedźwiedzie. A na jesieni brunatne:)
Ale to nieprawda! :)
      W pierwszej połowie lat 80 tych pracowałem w swojej branży w przetwórstwie tworzyw sztucznych. Wtryskarki, wytłaczarki i inne maszyny do produkcji różnych rzeczy z tworzyw sztucznych. W tamtych czasach takie małe, prywatne zakłady produkcyjne oplatały Warszawę i w samej Warszawie było ich bardzo dużo. Teraz ani śladu ich!
Zarabiałem około 3 średnich krajowych. I lubiłem tą prace bardzo. Jak dałem ogłoszenie, ze szukam pracy jako fachowiec od tworzyw sztucznych to miałem po 16 telefonów dziennie!!!
     Ale do rzeczy. Mój szef(rówieśnik a zarazem kolega) dał ogłoszenie, że zatrudni kobietę do montażu zabawek z tworzyw sztucznych. Bo produkowaliśmy zabawki.
I zapowiedział, że udaje się na Mazury nurkować i żebym ja w jego imieniu zobaczył czy dana osoba się nadaje i sprawdził wykształcenie itp.
A on jak przyjedzie to dopełni formalności i zatrudni.
      Stoję sobie przy maszynie i wyjmuję gotowe główki lalek.
A tu przede mną pojawia się super piękność na oko 18 lat i się pyta czy tutaj jest praca?
Znieruchomiałem i się oparzyłem o grzałki od maszyny I ślad mam do dziś.
      Stała przede mną szczuplutka, elegancka dziewczyna, brunetka o urodzie Cyganki.
Przedstawiała się jako B. Z.
Włosy czarniuteńkie, oczy  wielkie i czarniuteńkie. I śniada cera.
Spytałem się kontrolnie czy adresy nie pomyliła, bo to nie agencja modelek.
      Ale nie wszystko się zgadzało. B. Miała też wykształcenie odpowiednie do naszej pracy.
Ponieważ skończyła liceum przetwórstwa tworzyw sztucznych.
I już wiedziałem, ze będzie u nas pracowała!
I na drugi dzień B. Już się przedstawiła kim jest:)
Po krótkiej rozmowie podczas śniadania usiadła mi na kolana i spytała czy może tak jeść?
A w pracy byliśmy we dwójkę.
Szczena mi opadała do trampek! Ja miałem 32 lat B. 18!
      Zacząłem jej tłumaczyć co to jest praca i jak się w pracy zachować należy, ale spojrzała na mnie jak na debila(nie pomyliła się) i powiedziała; „Przecież mamy przerwę!”
Następnie prosiła, żebym dotknął jej piersi i powiedział czy są fajne. A co miałem powiedzieć? Super są i jeszcze takich nie widziałem!
Ale już wiedziałem że pracy to też nie będzie z powodu B.!
Krótko, zwięźle i na temat!
B. pochodziła z Pragi Północ. Ulica Brzeska. Zaliczana do najniebezpieczniejszych w kraju.
W jakim środowisku i okolicy  się wychowywała jest na fotkach i na filmie.
Typowa dziewczyna z Pragi!
Jej bardzo atrakcyjna uroda kontrastował  ze słownictwem:)
Co drugie słowo na K. „Vojtek ja pier..... ja tego k...robić k...nie będę...”
„Vojtek k.....kiedy mam k...urlop?”
B. była też bardzo wygimnastykowana robiła na stole w pracy szpagat.
No i były głupie uwagi  „uważaj B. bo się przyssiesz do stołu!”
Raz się ,mnie pyta czy mam łóżko w domu. No to ja odpowiadam, że „mam łóżko no bo kto śpi teraz na podłodze?”
Nie zaskoczyłem, że my mamy na tym łóżku razem sobie spać.
Innym razem B. podchodzi do stołu, pochyla się i mówi „Vojtek(wtedy to jeszcze byłem Wojtkiem) ja to lubię najbardziej od tyłu”
I jak można pracować w takich warunkach?? Ja się tylko pytam.
      Chciałem B. przedstawić w swoim domu. Ale proszę B. „nie klnij tak kochana, bo moja mama to materiał przedwojenny i możesz ją zabić tym przeklinaniem!”
A ona mi na to, ze wcale nie klnie. I ja jej wierzę. To było dla niej normalne porozumiewanie się a nie przeklinanie.
Raz staje przy mnie. No to ja maszynę wyłączam. O ona prosto do mnie: „ Wojtuś ja ci laski nie zrobię, bo nawet narzeczonemu nie robię”
I nie chodzi tu bynajmniej o laskę dla niewidomego. Kto nie wie o co chodzi to nie wie. A kto wie to wie.
I znowu szczena do trampek mi opadła i nie wiedziałem co odpowiedzieć?
      W każdym razie do domu po „pracy” wracałem uśmiechnięty, wniebowzięty i ze śladami czerwonej szminki na moim ciele. Najczęściej na szyi.
      Wraca z urlopu szef i właściciel firmy K.
Jak Ją zobaczył to zdębiał. I mnie zawołał. „Dlaczego B. je śniadanie u Ciebie na kolanach!!!”
A ja do K.:  „To powiedz, żeby mi zeszła z kolan, bo ja nie jestem jej kierownikiem. To ona mnie siada na kolanach a nie ja jej!”
I jak K. Zobaczył , że z B. jesteśmy na ”Ty” to też wali na „ty”
Ale B. swój honor miała i powiedziała dobitnie „pani B. panie szefie!”
I tak już zostało. B. podpadła też żonie szefa firmy:)
Bo była od niej 10 razy ładniejsza:)
Praca się nie układała. B. nie pozwalała nam pracować.
Ale takiej pracy to ja już nigdy potem nie miałem. B. nauczyła mnie wszystkiego o czym facet wiedzieć powinien. Był to kurs bardzo intensywny, ale i skrócony. Szedłem do pracy z szerokim uśmiechem i z żalem do domu wracałem:(
Nauczyła mnie obsługiwać narządy takie to a takie. Nie będę pisał szczegółów bo to nie blog erotyczny.
 B. nagle zniknęła i szef po prostu Ją zwolnił z pracy.
      Po kilku dniach przyszła zapłakana mama B. i się spytała czy córki w pracy nie ma.
Szef powiedział, że niema i , ze ją zwolnił. Oddał mamie taki kartonik na kartki żywnościowe i trochę kartek.(bo wtedy były kartki na różne wyroby)
Mama B. przy okazji opowiadała, że ma kłopoty z córką, że wynosi z domu różne rzeczy i sprzedaje. Zabiera też rzeczy młodszej siostrze też bardzo ładnej.
      Żal mi się zrobiło tej mamy.  B. już nigdy nie spotkałem. Krążyłem po tych ulicach ale słuch o Niej zaginął.
Ciekawe co teraz robi? Czy  żyje?
Za jakiś rok dzwoni do mnie mój były szef i kolega K.
Wojtek szybko włączaj TV! B. jest i się produkuje!
Włączyłem swojego Szafira made in Poland a tu pokazują B. jako finalistkę Miss Polonia !
Dziennikarz pyta czym się interesuje .A Ona odpowiada, ze poezją, jazdą konną i czymś tak jeszcze.
I już wtedy przekonałem się, że TVP kłamie:)
A przynajmniej wszystkiego nie mówi i nie pokazuje.

B. czy Ty żyjesz??????????????????????
Bo bym pracę sobie zmienił:)
Szczęśliwego Nowego 2013 roku!
Vojtek 

KLIKNIJ NA FOTKI, ŻEBY POWIĘKSZYĆ

W takich "okolicznościach przyrody wychowywała się i mieszkała B.
 

Filmik o Pradze Północ. To jest egzotyka Warszawy. Tego najczęściej w mediach się nie pokazuje. Bo jak się nie pokazuje to znaczy nie ma. A jest!!!



Wtryskarka rzemieślnicza do tworzyw sztucznych. W małych warsztatach produkowało się z tworzyw różne wyroby. Teraz wszystkie takie warsztaty poznikały. B. montowała części lalek , które ja zrobiłem. No i przy okazji przeszkadzała mi normalnie pracować:) 

Do następnego razu.
Vojtek

Ps. Na razie na około minimum tydzień znikam z netu. Dziękuję za komentarze. Po jakimś czasie na pewno na wszystkim odpowiem.
Pozdrawiam Vojtek