Na wieś Kopcie w Świętokrzyskie jeździliśmy w dzieciństwie na cały miesiąc. Dlaczego tam?
Moja mama wraz z ojcem znalazła się tam po Powstaniu Warszawskim. W gospodarstwie Pani Lisowskiej. Ludność Warszawy Niemcy wypędzali z miasta. Na wsi dziadek zajął się nauczaniem miejscowych ludzi. Był profesorem i dyrektorem fabryki przed wojną. Mama była tam sama z dziadkiem. Wujek brat mamy znalazł się w Niemczech w obozie jenieckim(walczył w Powstaniu) a ciocia Halinka zginęła niestety w Powstaniu.
I długo po wojnie Pani Maria Lisowska zapraszała nas tam co roku na wakacje. Ojciec nas tam autem zawoził a potem po miesiącu po nas wracał.
Więc byliśmy tam sami z mamą. Ja i moje trzy siostry:)
Pamiętam jeszcze jak tam prądu nie było i używało się lamp naftowych. I pamiętam do dziś ich zapach!
Dla ludzi z Warszawy to była frajda. Cicho wieczorami i ludzie chodzili spać z kurami. Na tej wsi oczywiście wtedy nikt auta nie miał i nawet motocykla.
No i wszyscy prawie chodzili na bosaka!
Najbliższy sklep był w sąsiedniej wsi Szałas. To okolice Skarżyska Kamiennej, Stąporkowa i Końskich. Przepiękne lasy świętokrzyskie pełne grzybów, jagód, jeżyn i poziomek.
Jagody zbieraliśmy na wyścigi. Potem moja mama z Panią Lisowską robiły pierogi z jagodami. Podawane ze śmietaną i cukrem. Śmietana od krowy a nie ze sklepu: Pani Lisowska miała piękną drewnianą chatę krytą słomianą strzechą. I wielki piec. W tym piecu piekło się chleb i ciasta, suszyło się grzyby.
Pościel była lniana własnej roboty. A materace to sienniki.......trudno o lepszą frajdę dla mieszczuchów ze stolicy!
Pani Marii pomagaliśmy. Zbieraliśmy szyszki i drobne gałęzie na opał do pieca. Bo gotowało się na ogniu. Gazu oczywiście nie było.
Po śniadaniu wychodziłem z domu na prawie cały dzień. Szedłem najczęściej na koniec wsi pod las do rodziny Ściegiennych. Tam było pięcioro dzieci. Najbardziej lubiłem rówieśnika Zenka.
Pomagałem w sianokosach i w żniwach. Dla mnie to była zabawa a dla nich codzienna praca.
Najbardziej lubiłem jechać na olbrzymiej kupie siana na wozie ciągnionym przez konia!
Raz wóz wjechał na korzeń wielkiego dębu i się przechylił.
W jednej chwili spadliśmy razem z sianem na ziemię:) Ale nikomu nic się nie stało.
Wieczorami paśliśmy krowy w lesie i paliliśmy ognisko. I pieczenie ziemniaków.
Po zwózce siana do stodoły skakaliśmy sobie na to siano z wysoka!
Z chłopakami od Ściegiennych też ryby łapaliśmy. W leśnej rzece. Robiło się tamę z piasku i wiadrami się wodę wybierało. Potem rękami się wyciągało ryby-miętusy spod korzeni. Już w domu ściągało się z nich skórę i gotowało...
Czasami mama pozwalała iść tam na nocleg na siano do Ściegiennych.
Wszystko dobrze się skończyło. Ale mieliśmy też niebezpieczne zabawy.
Próbowaliśmy popalać papierosy w stodole pełnej siana!
Oczywiście rodzice o tym nie wiedzieli.
Jak by się to wszystko zapaliło to pewnie z życiem byśmy nie uszli. Teraz jak o tym pomyślę to aż mnie ciarki przechodzą. I dziś rodzice nie wiedzą o wielu rzeczach co robią dzieci.
W Lasach Świętokrzyskich była bardzo rozwinięta partyzantka. I było tam dużo pozostałości po wojnie. Karabiny, naboje, bomby.
I my to zbieraliśmy. I od czasu do czasu granaty odpalaliśmy w ognisku. Bóg nad nami czuwał. Nic się nie stało. Ale w tamtych czasach było bardzo dużo wypadków śmiertelnych od niewypałów.
Mam też oczywiście o tym nie wiedziała. Chyba jednak za duże do mnie miała zaufanie:)
Zebrałem pokaźny zbiór niewypałów i schowałem w szafie. Jak ojciec po nas przyjechał to znalazł to. O mało lania nie dostałem!
Zabrał to i zawiózł na milicję. Pani Lisowska przysyłała nam co roku w paczce suszone prawdziwki. Zbierane przez siebie i suszone na swoim piecu. To były grzyby!
Wieś Kopcie była otoczona lasami. Lasy po horyzont!
I to był prawdziwy odpoczynek do wielkiego miasta. Pod koniec miesiąca ojciec po nas przyjeżdżał i wracaliśmy do Warszawy. Na dwa, trzy dni. Przepierka w pralce Frania:)
A potem na miesiąc do Kwidzyna do babci i stryjostwa. Ale to opisałem poprzednio.
Jak ojciec po nas przyjeżdżał to spał u Pani Lisowskiej jedną noc i żeśmy autem robili wycieczki. Do Dębu Bartka, do Świętej Katarzyny, Do Kielc. I też wycieczki piesze lasem na Świną Górę.......To była daleka wyprawa.... Niedaleko Dębu Bartek(najstarszy dąb w Polsce) mieszali znajomi rodziców. I podejmowali nas obiadem......
Parę lat temu pojeździłem z żoną po śladach moich dawnych wakacji. Byliśmy i na Kopciach. Wieś wchłonął już prawie las...opustoszała. Spotkaliśmy jedną osobę co pamiętała mojego dziadka Tadeusza. I opowiedziała nam o nim jak tam prowadził nauczanie. Bardzo mi było przyjemnie. Żadnego kolegi z dzieciństwa nie spotkałem. Żyje jeszcze siostra Pani Lisowskiej. W Domu Opieki w Końskich. Mamy z Nią kontakt. Na tą wieś chcę w tym roku pojechać jeszcze raz. I może odwiedzić parę chat. A na pewno fotki zrobić. To była prawdziwa POLSKA WIEŚ. Kobiety chodziły do kościoła w zapaskach. Takich nakładanych na ramiona.
Ten wpis chciałem głównie dedykować Pani Marii Lisowskiej i mieszkańcom wsi Kopcie i okolic. Pani Maria Lisowska jakiś czas przechowywała u siebie w domu majora Hubala. To była odważna, dobra i bardzo pracowita kobieta. Jak wszyscy mieszkańcy tych pięknych okolic. Mam nadzieję, że może któraś z tych osób trafi na ten wpis:)
Pozdrawiam z Mazowsza
Vojtek
Ps. Wszystkie fotki robił mój ojciec radzieckim aparatem małoobrazkowym Zorki. I sam w ciemni wywoływał fotki.
Od lewej Pani Lisowska, siostra Kasia i moja mama
Na tej fotce od lewej są moje trzy siostry, rodzina Ściegiennych, drugi kolega i ja
Od lewej ja, najmłodsza siostra Kasia(nie żyje), Zośka, Marynia i moja mama.
Na kopie siana na furmance!
Od lewej: Ja, Pani Lisowska, moja mama z Kasią, Marynia i Zośka
Moja siostra Zośka z koleżanką ze wsi:)
Piękne wspomnienia, wspaniałe Góry Świętokrzyskie. Tam też dotarłam będąc na Ponidziu. W całym tym regionie nie zapomina się o partyzantce, o walkach z wrogiem, o przeszłości. W zespołach pałacowo- parkowych, obecnie odnawianych, jak również na Świętym Krzyżu wiele jest pamiątek po żołnierzach, partyzantach, wiele dokumentów, broni, i osobistych przedmiotów jak menażki itp. Dobrze Wojtku, że o tym tak pięknie napisałeś, że pamiętasz to z własnych przeżyć. Serdecznie pozdrawiam.
OdpowiedzUsuńpowspominałeś i przypomniałeś mi o moich pobytach na wsi;)
OdpowiedzUsuńskakanko na sianko było wspaniałe;)
też rodzice wozili nas na wieś do znajomych
to były niezapomniane wakacje
pozdrawiam milutko i weekendowo
Fajna historia, podobnie jak poprzednia - masz pan dar ciekawego opowiadania :)
OdpowiedzUsuńFajnie. Bardzo fajne i ciekawe wspomnienia, no i te fotki których czas nie zniszczył są pięknym wspomnieniem i pamiątką z tamtych czasów. Fajnie że pielęgnujesz pamięć o przodkach, że przypominasz jak to drzewiej bywało.
OdpowiedzUsuńPozdrawiamy ze Świętokrzyskiego.
Vojtku!
OdpowiedzUsuńkobiety miały bardzo ciężko i potrafiły wychowywać dzieci, a teraz?.. kobiety zarabiają pieniądze a dzieci wychowują podwórka ! przynajmniej u nas w większości tak jest
pozdrawiam weekendowo i przyjemnej sobotniej pracy życzę
Cudownie się czytało. Teraz już takiej wsi nie ma. A przynajmniej ja jej nie widzę, choć mam rodzinę właśnie na wsi. A szkoda, bo pamiętam, że to naprawdę piękne wakacje były.
OdpowiedzUsuńPozdrawiam Słonecznie już, a może jeszcze z Katowic.
Jutro moich urlopowych wojaży ciąg dalszy. Jak wrócę to fotki wrzucę. Na razie lecę się pakować :)
Witaj Vojtek!
OdpowiedzUsuńZaprawdę godne to i sprawiedliwe,
Powspominać sobie lata młode,
Góry Świętokrzyskie, rodzinę co żywie,
Tylko rybek jakoś nie połowiłeś sobie.
Pozdrawiam serdecznie.
Michał
Vojtku,co do naszych piłkarzy,to się absolutnie zgadzam.Notkę przeczytałam i się naprawdę wzruszyłam.To moje strony.Mieszkam zaledwie 25 km od Końskich.Takie były wszystie wsie w świętokrzyskim-kiedyś rzecz jasna.Teraz pozostały ogromne lasy i piękne widoki.Też mam zdj.z Dębem Bartkiem.Teraz jest podtrzymywany przez drewniane belki.Lata swoje robią.A mnie dzisiaj naszło na ulinaria i zrobiłam jedną ze swoich ulubionych sałatek.Mam jeszcze zamiar zrobić w końcu szkic z wycieczi do Bruseli.Trzeba by o tym notkę wstawić.Czekam na zdj.od koleżanki i się doczekać nie mogę,ale wakacje,więc wybaczyć trzeba. ;d O 21.00 na TVP2 jest transmisja Festiwalu Piosenki Rosyjskiej.Siadam,oglądam i spisuję,co się działo.Jak zwykle wrażeniami się podzielę ;d Pozdrawiam w porze obiadowej ;d
OdpowiedzUsuńAz mi sie lezka zakrecila w oku, piekne to byly czasy. Chcialam tylko dodac, ze Pani Lisowska sama nauczyla sie pisac iu czytac i przezcytala najwazniejsze pozycje literatury polskiej, znala i to bardzo dobrze calego Sienkiewicza, Reymonta, Dabrowska, czesto z mama sobie rozmawialy o ksiazkach. Pamietam, ze niektore powiesci wychodzily w odcinkach w "Przyjaciolce" mama przez caly rok zbierala te odcinki i zawozila dla Pani Lisowskiej. To byla naprawde wspaniala kobieta.
OdpowiedzUsuńCudowne wakacje... Kochana Pani Lisowska. Wierzę Vojtek, że nigdy wakacji tych nie zapomnisz. Ja miałam podobne, ale u Cioci, dalekiej kuzynki Ojca.
OdpowiedzUsuńJaka szkoda, że nasze dzieci i wnuki już takich wakacji mieć nie będą.
Ojej, a co się stało z Kasią?
U mnie też już nowy wpis, i znów na... kółkach.
Pozdrawiam serdecznie Vojtka... pewnie już po pracy! Halszka
Witaj Vojtku! Pięknie opisane wspomnienia, które czyta się jednym tchem. Jakże odległe czasy, a jednak mają swój urok. Tworzyliście niezły team z kolegami z sąsiedztwa :).... no pomysłów, na pewno wam nie brakowało hehe Dla mieszczucha ze stolicy, to wiejskie życie było nowe, ciekawe.... jak taki inny świat, choć ten sam.
OdpowiedzUsuńCzęść moich wspomnień z dzieciństwa, spędzanych u dziadków na wsi, mam podobnych do Twoich :)
Taki router, jaki zakładają u Ciebie przydałby się i u mnie :) bo teraz latam z kablem 7 m. po całym mieszkaniu. W moim bloku, klatkę obok mieszka kuzyn, który ma routera i neta 20 mega.... kiedyś proponował, że poda mi kod, ale ja nie chcę, bo wiadomo jakie są spółki :))
Pozdrawiam ciepło, a nawet gorąco i życzę udanego wypoczynku podczas weekendu :)
Masz piękne wspomnienia, chociaż czasem robiliście szalone rzeczy jak popalanie papierosów na sianie, ale mimo wszystko zapewne miło się wspomina, wraca do nich i to najważniejsze. Wszystkiego dobrego,udanego wieczoru i całego nadchodzącego tygodnia , pozdrawiam
OdpowiedzUsuńhttp://zawszelkacene.blog.interia.pl/
też mam piękne wspomnienia z dzieciństwa
OdpowiedzUsuńpozdrowionka zostawiam na niedzielę
Witam Wojtka!
OdpowiedzUsuńFaktycznie, iż skóra cierpnie jeśli pomyśleć, że Wojtuś z kolegami bawił się granatami i popalał papierosy w stodole. Mój kuzyn bawił się zapałkami w stodole dziadków i stodołę spalił:-( Ognia w stodole nie da się opanować!!
Ciekawa ta Pani Lisowska, że sławnego majora Hubala przechowywała w swoim domostwie!!!! Czytam ostatnio książkę Fredericka Forsytha pt. "Akta ODESSY". Akcja książki dzieje się w latach 60-tych XX wieku i jest oparta (podobno) na faktycznych wydarzeniach, a przynajmniej postaci są autentyczne. Eduard Roschmann podobno istniał naprawdę i organizacja "ODESSA" też, bo nawet kiedyś czytałem w internecie o tej organizacji!! Pozdrówka Przemek
Oj tam, oj tam... ja też potrafię przejść na bosaka przez miasto. Zbieranie jagód to jak zbieranie błota, zawsze mi się błoto zrobi. A mi babcia robi placki z ziemniaków na takim starym piecu, jej... są pyszne.
OdpowiedzUsuńPiękne wspomnienia... pamięć o nich nie zginie, dopóki je pielęgnujemy, żyją w nas, dbamy o nie. Coś, czego nikt nie potrafi nam zabrać. Pozdrawiam Cię gorąco Vojtku. tamas. www.les-aromat.bloog.pl
OdpowiedzUsuńPiękne wspomnienia!
OdpowiedzUsuńDawniej dzieci umiały cieszyć się sobą, koleżankami, kolegami, rodziną.Dzisiaj zamiast takiej beztroskiej radości dzieciństwa jest jakaś niezdrowa rywalizacja.Takie czasy...
Pozdrawiam bardzo cieplutko:))
Masz szczęście, Vojtku. :) A co do rozrywek, to różne gospodarstwa agroturystyczne proponują takie rzeczy do dziś - ostatnio wyczytałam o tym w przewodniku po Leżajsku. Turyści mogą wziąć udział w sianokosach, wykopkach, albo przespać się na sianie. W głowie się nie mieści, że dla kogoś to są dobre luksusowe! Ale cóż... Mówię tak, bo jestem "też ze wsi", jak to powiedziała moja kuzynka. :)
OdpowiedzUsuńPozdrawiam Vojtka! :)
Witaj Wojtku. Jeden komentarz mi się wciął, więc skracam się . Wywołałeś swoim tekstem bardzo sentymentalne wspomnienia z mojego dzieciństwa spędzonego na wsi. I te zdjęcia... dziękuję i pozdrawiam, Tomasz
OdpowiedzUsuńo to okolice moich przyjaciół ;-) pięknie, sentymentalnie ...oti
OdpowiedzUsuńCześć ,Wojtek.
OdpowiedzUsuńWróciłem i jestem.Nie był to wyjazd moich marzeń,ale...W nocy było klawo.Tatry,jak to Tatry-Znasz.Piszę tak niespójnie,bo jestem zmęczony.Odezwę się jutro.Pozdrawiam Ciebie i Całą Twoją Rodzinę.KUBA
wspaniałe wspomnienia, sentymentalne.
OdpowiedzUsuńByłam kiedyś w tamtych okolicach z rodzicami na wczasach w ośrodku FWP było cudnie
Jejku jakie miłe wspomnienia... Sama sie przeniosłam myślami na wieś moich dziadków. Spędzałam tam co rok wakacje. oczywiście to były juz inne czasy, ale moi dziadkowie też mieszkali w takiej chałupie, tez było siano i pierogi z borówkami, piec i gotowanie na ogniu i wygódka na zewnątrz. Mleko prosto od krowy i wóz z koniem. Tamtych zapachów, tamtej frajdy i smaków nigdy się nie zapomni...
OdpowiedzUsuńPozdrawiam serdecznie
Fantastyczne przeżycia.Ja takich , wspaniałych rodzinnych wypadów nie miałam. Natomiast były kolonie, w wiejskich szkołach i internatach. Potem pod namiotami wojskowymi, na obozach to już szkoła średnia. To były czasy, aż łeska się w oku kręci. Minusem jest brak dokumentacji w zdjęciach, nie miał kto robić (są zachowane pierwsze miłosne listy kolonijne).Czasami tylko sprowadzony , przez kierownika kolonii fotograf na zdjęcie grupowe. Dobre i to;D
OdpowiedzUsuńChciałoby się sparafrazować słynną piosenkę , " gdzie są dzieci z tamtych lat ". Pa!!!!.... :D)))
Vojtku, Dziękuję ci za ten wpis. Poruszył we mnie falę wspomnień z dzieciństwa. Te lampy naftowe, spanie na siennikach, piece do pieczenia chleba. Ciężkie to były czasy ale jak cudownie nas obecnie wzruszają.
OdpowiedzUsuńBardzo ciekawa opowieść, pełna emocji i wciągająca. Czyta się to jak książkę z wspomnieniami (może opublikuj?) Ja też z gór wróciłem, tylko z innych. Czas uporządkować zdjęcia :-)
OdpowiedzUsuńGóry Świętokrzyskie są piękne!
OdpowiedzUsuńWarto tutaj wracać!
Baba Jaga pozdrawia:))
Cześć Wojtku.
OdpowiedzUsuńGdzieś Cię jakoś nie ma...KUBA
Dziękuję,Wojtku,za wiadomość.Trzymaj się.KUBA
OdpowiedzUsuńZapraszam Cię po odbiór nagrody!
OdpowiedzUsuńPozdrawiam bardzo cieplutko:))
Jak ja uwielbiam takie stare zdjęcia:)
OdpowiedzUsuńSama też mam kilka takich perełek - po dziadkach:)
Hurghada
Wpadam, czytam, oglądam. Region poznałem. Tam właśnie przeżyłem wygonienie Hitlera. Las, wysadzane pociągi, nocne wizyty partyzantów, a potem ... miło było młodziakowi z Warszawy patrzeć jak zwiewali. Nałęczów, za Białogonem, pod Kielcami. A ile broni i amunicji zostawili. Każdy rówieśnik stawał się specem w tej dziedzinie. Pozdrawiam.
OdpowiedzUsuńA cóż to tak zamilkłeś? Nigdzie Ciebie nie widać, ani nie słychać. Mam nadzieję, że wszystko u Ciebie OK., tylko zajęty jesteś bardzo.
OdpowiedzUsuńPozdrawiam serdecznie! Halszka
Witaj Vojtku! Jakoś ostatnio Ciebie nie widać? Urlopujesz, czy odpoczywasz od internetu? :)
OdpowiedzUsuńPozdrawiam i życzę przyjemnego weekendu.
życzę ciepełka w week-end, u nas bardzo zimno i od rana leje lodowaty deszcz brrr
OdpowiedzUsuńŁo jezu, nie chce mi się tego wszystkiego czytać. Po prostu Cię pozdrawiam
OdpowiedzUsuńWitam Wojtka weekendowo! Mam nadzieję, że Wojtuś przetrwał jakoś tę paskudną pogodę ostatnich dni. Ja kiepsko to zniosłem, bo byłem w pracy. Weekend mam wolny, gdyż pogoda nie pozwoliła na to, aby robić! Może za tydzień będzę pracował? Jak tam Olgierd po wakacjach na Mazurach:-)) Przywiózł jakieś fotki? Pozdrówka dla Wojtka od Przemka:-))
OdpowiedzUsuńWitam Wojtka! U mnie dziś pogoda dużo lepsza niż przed niedzielą i nawet słoneczko świeci. Mam już dość deszczu, więc niech słoneczko się uśmiecha:-)) Pozdrawiam niedzielnie
OdpowiedzUsuńWitaj Vojtku,
OdpowiedzUsuńa wiesz, ze ja nigdy jeszcze nie byłam w Górach Świętokrzyskich. Chyba muszę coś z tym zrobić i na przyszłość zaplanować jakiś wypad w nie ze znajomymi. To piękne okolice, które poznałam jedynie oglądając fotki, ale zapewne są warte zobaczenia w realu.
Wspomnienia z wakacji...miło do nich powrócić.
pozdrawiam serdecznie
No widzisz jak to jest, bo ja z kolei najczęściej bywałam właśnie w Sudetach i jestem nimi zauroczona. Zmiany były, są i będą dlatego ważnym jest, żeby je umieć przyjmować, a jeśli to konieczne dokonywać tak, by były one zgodne z tym, co dla nas ma wartość i co dla nas istotne.
OdpowiedzUsuńCo do kopiowania, to faktycznie ma to miejsce i są ludzie, którzy nie szanują praw innych, ale cóż jest jak jest. Ciebie przynajmniej tamten Pan zapytał i zachował się tak jak należy...:)
Dzisiaj w Górach Świętokrzyskich leje i wieje.
OdpowiedzUsuńAle jeszcze nie koniec wakacji, może zmieni się na lepsze.
Zapraszam serdecznie na wyjaśnienie zagadki.
Pozdrawiam cieplutko:))
Góry to dla mnie tajemnicza kraina. Raz byłam w górach i najlepiej pamiętam Szczyrk i te piękne widoki. A tak grasuję po nizinach i górkach mazurskich.Pozdrawiam.
OdpowiedzUsuńDziękuję serdecznie za życzenia z okazji 2 rocznicy mojego blogowania!
OdpowiedzUsuńA ja Tobie życzę wspaniałego urlopu, abyś mógł odpocząć wreszcie od trudów pracy i dnia codziennego!
Pozdrawiam cieplutko! Halszka
Witaj Vojtku!!!
OdpowiedzUsuńCudowne wspomnienia słowem malowane i biało-czarnymi fotkami uzupełnione. Jak ja kocham stare fotki, czasem lekko pożółkłe, pachnące tamtą chwilą ... fajnie usiąść sobie na podłodze w ciszy ulubionej muzyki, porozrzucać dawne fotki i delektować się wspomnieniami ... ach, ten czar dawnych lat ...
Pozdrawiam serdecznie z kaszubskich ścieżek. :-)
Góry świętokrzyskie są piękne. Sam tam byłem i napawałem się ich urokiem. Pozdrawiam Krzysztof
OdpowiedzUsuńWspomnienia z dzieciństwa potrafią rozczulić.Widze ze TY masz je fantastyczne.
OdpowiedzUsuńWitaj Vojtku! Na parę dni przeziębienie wciągnęło mnie do łóżka, ale odwilż w nosie :) już się skończyła i spokojnie mogę wrócić na bloga.
OdpowiedzUsuńNiestety, pogoda nas nie rozpieszcza tego lata. Aż skóra cierpnie, kiedy patrzy się na te wszystkie podtopienia i skutki huraganów lub trąb powietrznych. U nas na szczęście, oprócz jednej potężnej burzy, nic więcej się nie wydarzyło.... i oby tak dalej!!!
Pozdrawiam ze spokojnego miasteczka na Pomorzu i życzę udanego czwartku :)
Jak na urlopie Wojtku?
OdpowiedzUsuńPogoda sprzyja? Ile rybek złowiłeś?
Zdjęcia pewnie zdążyłeś napstrykać wysokiej jakości... Mam dużo wrażeń z tegorocznych wakacji i Tobie życzę takich oraz szczęśliwego powrotu - Krystyna
Pozdrawiam Lipcowo :)
OdpowiedzUsuńmiłego week-end'u
OdpowiedzUsuńJestem już w domku po operacji.
OdpowiedzUsuńCzeka mnie jeszcze jedna ręka.
Dobrze, że mam tylko dwie ręce...
Pozdrawiam cieplutko:))
Witam serdecznie:) Jaki ciekawy wpis aż i mnie wzięło na wspominki. Ja także spędzałam wakacje u mojej Babci i Dziadzia w Świętokrzyskiem. Biegałam po tych ogromnych lasach - zbierałam jagody, z Dziadziem chodziłam na grzyby i słuchałam wspaniałych opowieści z czasów partyzantki...
OdpowiedzUsuńZdjęcia są piękne - bardzo lubię takie, czarno - białe.
Pozdrawiam gorąco
Jola
a gdzie Ty te malwy widzisz?
OdpowiedzUsuńpozdrowionka
Cieszę się bardzo,Wojtku,że już jesteś.Pozdrawiam Serdecznie.KUBA
OdpowiedzUsuńWiesz Vojtuś? A ja nigdzie nie musiałam wyjeżdżać... Tak było u mnie w domu. Dokładnie tak samo... To do nas na wakacje przyjeżdżał kuzyn, ale też wiejski chłopak, tyle, ze jego rodzice nie mieli pola i takiego gospodarstwa, jak moi. Do dziś wspomina... Jak Ty. :) Ech... łezka w oku się kręci... Gdzież dziś krowie mleko, śmietana, czy ser zrobiony przez mamę... Domowy rosołek z własnej kury i z domowym makaronem... Pieczona kaczka z nadzieniem z wątróbek... kurczę, Vojtek... :)
OdpowiedzUsuńWitaj Vojtku! Chyba faktycznie Jesteś bardzo zapracowany, bo jak na rasowego blogera :) coś było Ciebie mało w ostatnim czasie :)
OdpowiedzUsuńLipiec mieliśmy brzydki i deszczowy, więc niewiele straciłeś będąc w pracy.... może pod koniec sierpnia, uda Ci się wyszarpać chociaż kilka dni, by trochę odpocząć?! A mogę zapytać, czym się zajmujesz?
Jutro ważna rocznica, nie tylko dla Polski, ale i dla Twojej rodziny. Jak by nie patrzył, masz kilku bohaterów w rodzinie, a to jednak powód do dumy :) A wujek bierze jeszcze udział, w rocznicowych obchodach? W mojej rodzinie, nikt nie walczył w Powstaniu, więc ten temat jest mi tylko znany z książek i TV.
No, to mimo wszystko, życzę udanego tygodnia pracy :) Pozdrawiam!!!
Dziękuję za odwiedzinki!
OdpowiedzUsuńMasz rację Vojtuś, trzeba wszędzie reklamować badania kontrolne, bo to szczytny cel. Badania kontrolne wielu ludziom ratują życie.
Pozdrawiam cieplutko oraz dobrej nocki życzę! Halszka
zawsze pod fotką są tagi;) i tam zawsze wpisuję;)
OdpowiedzUsuńto są lwie paszcze;)) kwiaty mojego dzieciństwa
pozdrowionka poniedziałkowe
zmykam bo mi flaczków się chce;) stygną w kuchni;)
Pozdrawiam Słonecznie :)
OdpowiedzUsuńmiłego dzioneczka życzę
OdpowiedzUsuńWitaj Vojtku!!!
OdpowiedzUsuńJasne, że fajnie do łodzi wsiąść i wspomnieniami płynąć. Cudny był to czas, kiedy szkrabami byliśmy a wszystko wokół pełne tajemnic i magia miejsc ... "to se wrati", ale wspomnień czar wart jest odkurzenia pamięci i starych fotografii.
A ja wciąż wakacyjnie z wnusią po Kaszubach się włóczę, gdzie spędziłam prawie 20 cudnych lat ... odwiedzam miejsca, rodzinę i znajomych, których wciąż mniej ...
Dziś z Kościerzyny macham Ci łapką i życzę miłego dnia. :-)))
..."to se ne wrati" miało być ....
OdpowiedzUsuńPozdrawiam serdecznie i zapraszam:))
OdpowiedzUsuńWitam Vojtka! Wooow, ciekawą pracę wykonujesz :) Nooo, z Twoją wiedzą i inteligencją, pewnie nie masz kłopotów, by przekonać potencjalnego klienta, do zakupu wybranego auta :) Może jesteś za dobry w tym co robisz i dlatego nie dostałeś urlopu? :) hehe. Jednym słowem motoryzacja nie jest Tobie obca :) Super!
OdpowiedzUsuńPogoda się wyklarowała, więc zanim znów się zepsuje, jutro idę na grilla :) A w piątek znowu jadę na na tygodniowe szkolenie, tym razem komputerowe. Mam nadzieję, że nauczę się czegoś nowego.
Pozdrawiam gorąco i życzę miłej środy :)
Otrzymujesz ode mnie nominację do One Lovely Blog Award. Szczegóły na moim blogu.
OdpowiedzUsuńA oto i ona:
http://4.bp.blogspot.com/-WFss8aL-HJ8/TjczXCowHBI/AAAAAAAACQ0/uD52xsLo1DE/s1600/lovely_blog.png
Pozdrawiam :)
Kochany Vojtku, już mnie tyle czasu u Ciebie nie było. Wreszcie odpoczęłam przy czytaniu Twojej notki. Ostatnio byłam w szpitalu, miałam problemy zdrowotne, na szczęście z dzieckiem wszystko dobrze.
OdpowiedzUsuńPozdrawiaMY!
tooioowoo.bloog.pl
A gdzie Ty się Wojtek podziewasz,to chyba sam Diabeł tylko wie.Może do Patagonii wyjechałeś?Pozdrawiam.KUBA
OdpowiedzUsuńPiękne wspomnienia. Góry Świętokrzyskie mają w sobie wiele uroku. Jeśli zawitasz do naszego województwa i znajdziesz trochę wolnego czasu odwiedź: średniowieczną wioskę w okolicy Świętego Krzyża, Kurozwęki (od 12 sierpnia do 15 sierpnia odbywa się tam coroczna impreza "Dziki Zachód), zamek Ujazd, wszystkich wspaniałych miejsc nie wymienię bo musiałbyś chyba spędzić u nas co najmniej miesiąc aby je wszystkie zobaczyć. Pozdrawiam cieplutko
OdpowiedzUsuńWitaj Wojtku...
OdpowiedzUsuńMam podobne wspomnienia co TY....Wspominam sianko i spanie w stodole .jako dzieciaki zawsze spaliśmy w wakacje na sianie::))Strachy i śmiechy były rzeczą pierwszą przed zaśnięciem::)))Bieganie na bosaka to tradycja::)) Kąpiel w rzece jak łazienka z wanną::))Pasanie gęsi ...zabawy,wszystko co było związane z wsią.Urocze miejsca i świetne żarełko....Ogrody,owoce ,warzywka i kwaśne mleczko ...Ten smak mam do dnia dzisiejszego..Zabaw było tyle ,że dnia mało....Teraz inaczej dzieci spędzają czas wolny..Mogą nam pozazdrościć::)))
Bardzo fajne fotki i jak widzę to chyba byłeś taki mały "brojcyś" co?::)))Miałeś świetne towarzystwo do zabawy::))))))Pozdrawiam już z Torunia::) Danka
Vojtku! Długo do siebie nie pisaliśmy, ale dzisiaj mam nawet blogową nagrodę dla Ciebie. :D o tu: http://markomanka.bloog.pl/id,330122060,title,One-lovely-blog-award,index.html
OdpowiedzUsuńPozdrawiam wakacyjnie! :)
Wpadnij w Góry Świętokrzyskie...
OdpowiedzUsuńPozdro...
Witaj Vojtku,
OdpowiedzUsuńjak tam sprawy Twojego urlopu coś się zmieniło i będziesz już mógł zrealizować plany. Ja o urlopie już zapomniałam, że na nim byłam tak szybko zleciało, a teraz to już tylko praca i praca i praca, aż do następnego urlopu...:)
pozdrawiam ciepło
Pozdrawiam serdecznie, już sierpniowo:))
OdpowiedzUsuńdo wczoraj było pięknie a dziś? Dzisiaj pada;( Pogoda się popsuła na week-end;(
OdpowiedzUsuńmiłego week-end'u życzę
jeśli u nas się nie wypada to jutro, pojutrze chmurzyska dotrą i do Was, w tej chwili już nie pada a leje;(, potoki płyną ulicą
OdpowiedzUsuńpozdrawiam wieczornie
Wojtku,mam interes na Słowacji.Wracam za dwa tygodnie.Pozdrawiam.KUBA
OdpowiedzUsuńPrzyniosłam Ci uśmiech i pozdrowienia słoneczne. Kłaniam się pięknie. :) Żniwa w pełni, vojtuś!!!
OdpowiedzUsuńBiorąc pod uwagę pogodę, nie martw się brakiem urlopu - za rok odbijesz sobie z nawiązką i lepiej trafisz :-)
OdpowiedzUsuńByliśmy teraz w Kurowzłękach na ,,dzikim zachodzie, ale nie równa się to do wspomnień Vojtka i jego fotografii z dzieciństwa!!Na tych zdjęciach widzę swoją rodzinną wioskę, bo w takiej się wychowałem i odżyły odległe a jakże miłe wspomnienia!!! Dzięki - trzeba będzie wrócić w Kieleckie i zobaczyć coś więcej!!!!
OdpowiedzUsuńDziękuje za komentarz. Ale nie wiem komu mam podziękować?
OdpowiedzUsuńW każdym razie pozdrawiam:)
O rany, to dopiero, mieć tyle rodzeństwa! Nie licząc strasznych okoliczności, musieliście mieć niezłą frajdę tam na wsi. :)
OdpowiedzUsuńWitam VojteK.Jestem jednym z mieszkancow wsi Kopcie o ktorej tak piszesz i przedstawiasz na zdjeciach.Chcialem rowniez podzielic sie informacja ze jeden z twoich kolegow Zenon S......... znajdujacy sie na zdjeciu nalezy do mojej bliskiej rodziny,rowniez rozpoznalem drugiego z nich Andrzeja tego najmniejszego z chlopakow na zdjeciu.A do domu pod lasem do ktorego tak jak piszesz czesto chodziles to obecnie ja mieszkam.Pozdrawiam
OdpowiedzUsuńHej Bartku!
UsuńBardzo mnie ucieszył Twój komentarz. To fantastyczna niespodzianka!
O Kopciach napisał bym jeszcze lepiej, ale nie jestem pisarzem. Kopcie mam w pamięci i w sercu. Moich kolegów też:)
Ja mógłbym jednego dnia odwiedzić Kopcie. Przyjechałbym tam z żoną.
I bardzo chętnie bym się z Tobą spotkał.
Pozdrawiam serdecznie Vojtek
I ja rowniez bede zadowolony spotykajac sie z Wami
OdpowiedzUsuńDobrze Bartku. To postaramy się spotkanie zorganizować. Jesteśmy w kontakcie:)
UsuńPozdrawiam Vojtek
W polowie lipca bede juz w domu,wiec serdecznie zapraszamy.
OdpowiedzUsuńDobrze. Dziękuję. Konkretny termin jeszcze poczeka. Ja mogę w weekend jakiś......
UsuńI feel that is among the such a lot significant info for me.
OdpowiedzUsuńAnd i'm satisfied studying your article. However should observation on some common issues, The web site style is perfect, the articles is really great : D. Just right task, cheers
Feel free to surf my weblog ; cheap cigarettes
Tremendous things here. I am very satisfied to look your article.
OdpowiedzUsuńThanks a lot and I'm taking a look forward to touch you. Will you kindly drop me a mail?
My website :: Work from home
Thanks for finally talking about > "Pozdr�wcie G�ry Świ�tokrzyskie" < Loved it!
OdpowiedzUsuńMy webpage : clean my pc
I seriously love your website.. Excellent colors & theme. Did you create this site yourself?
OdpowiedzUsuńPlease reply back as I'm wanting to create my very own site and want to know where you got this from or what the theme is called. Kudos!
Also see my web page :: piano lessons
Super pamiątka. :)
OdpowiedzUsuńWitam, nie mogę uwierzyć, że ktoś pisze o Kopciach, mojej rodzinnej miejscowości! I do tego o pani, która nosi moje nazwisko, tylko nie wiem, na ile jest ze mną spokrewniona, zapewne to moja ciocia, w tej miejscowości niemal wszyscy są rodziną... nie mogę rozpoznać okolicy ze zdjęć, musze porównać stare fotografie, za to dobrze poznaję Bartka, z którym, jak widzę autor pisał... Pozdrawiam. Lisu.
OdpowiedzUsuńDziękuję. Internet to potęga. I Kopcie się znalazły w Internecie :) Pięknie było ale się skończyło. Pozostały wspaniałe wspomnienia. Dziękuję za wizytę. Pozdrawiam serdecznie!
UsuńTa Pani Maria- to "Marysia po Ludwiku", a domek to ten za sklepem, z taką altanka z winogronami- nie wiem jak jest teraz, oraz polem czarnych porzeczek :) Pozdrawiam Kopcie.
OdpowiedzUsuńJeszcze żyje siostra Pani Lisowskiej. przebywa w Domu Opieki Społecznej. nazywali Ja Andzią.
UsuńTo po prostu moje SZCZĘŚLIWE DZIECIŃSTWO.
Pozdrawia Vojtek z Warszawy
Jestem wnuczką Marii Lisowskiej.Razem z siostrą spędzałyśmy u Babci całe wakacje.To były najpiękniejsze chwile w naszym życiu.Pamiętam czasem przyjeżdżała rodzina z Warszawy.Cały dzień do późna w nocy przebywali u Ściegiennych pod górką ,bo tak się mówiło wtedy o tym miejscu.Babcia była najfajniejszą osobą pod słońcem.Pamiętam zapach słomy,siana,lasu,trzask palnych szyszek w kuchni kablowej,gdy wieczorem smaźyliśmy jajecznicę.Wyprawy do lasu na grzyby były dużą frajdą.W piątek przyjeżdżali do nas rodzice,tatuś był jedynym synem babci.Babcia była bardzo mądrą kobietą,bardzo nam jej brakuje.
OdpowiedzUsuń