Ten wpis dedykuje pamięci moich dziadków z Kwidzyna na Pomorzu oraz mojemu nie żyjącemu ojcu. Wpis ten też pojawił się na moim poprzednim blogu www.warsawman.bloog.pl Skopiowałem go tutaj dlatego, że mam sporo nowych znajomych. Także na Facebook i tam to prezentuję. Jak napisać komentarz do mojego posta to łopatologicznie jest wyjaśnione O TU WŁAŚNIE!
W wakacyjne miesiące roku dam dwa wpisy poświęcone NAJPIĘKNIEJSZYM WAKACJOM MOJEGO ŻYCIA.
Ten wpis jest o wakacjach jakie spędzaliśmy u dziadków(rodzice mojego ojca) w Kwidzynie na Pomorzu.
Następny wpis będzie o wakacjach na wsi w przepięknych górach i lasach świętokrzyskich.
Wieś Kopcie, okolice Końskich, Skarżyska Kamiennej, Samsonowa.
Do dziadków do Kwidzyna jeździliśmy od wczesnego dzieciństwa. Najpierw z rodzicami i dwiema siostrami. Potem już z trzema siostrami. Bo doszła jeszcze jedna Kasia(niestety nie żyje)
Dziadkowie i mój ojciec pochodzili z Polesia na Kresach Wschodnich. Po wojnie przybyli do Polski i otrzymali gospodarstwo rolne, poniemieckie w Kwidzynie.
I co roku jeździliśmy do dziadków. Najpierw koleją z Warszawy. A dziadek furmanką czekał na nas już na stacji kolejowej w Kwidzynie. I furmanką przyjeżdżaliśmy do gospodarstwa.
W Kwidzynie mieszkała też moja ciocia i stryj. I od razu na drugi dzień jak się dowiedzieli, ze my przyjechaliśmy to nas odwiedzali ze swoją dwójką dzieci. Januszem i Jagodą.
Tak więc nas była trójka dzieci i bawiliśmy się od rana do wieczora. W Kwidzynie przebywaliśmy ponad miesiąc a czasami dwa miesiące. Mój ojciec jako pracownik naukowy miał 6 tygodni urlopu(tak wtedy było w kodeksie pracy) Pomagał też swoim rodzicom w gospodarstwie. Fizycznie, ale też poradami. Ojciec był z wykształcenia inżynierem rolnikiem. Mam też.
W Kwidzynie dziadkowie mieszkali w trzech miejscach. Na gospodarstwie rolnym przy ulicy Malborskiej, w mieszkaniu w centrum miasta przy ulicy Dzierżyńskiego. Na Batalionów Chłopskich i na koniec w przepięknym domku jednorodzinnym na ulicy Fredry.
Dziadek był zapalonym myśliwym, ojciec mój i stryj wędkowali. Ja z bratem stryjecznym też wędkowałem. Jak był już samochód to jeździliśmy z Kwidzyna gdzie się dało. Nad morze do Sobieszewa i Stegny(po raz pierwszy zobaczyłem wtedy morze!), do Malborka, do Trójmiasta, do Elbląga, nad Wisłę do Korzeniewa, na leśne jeziora na wędkowanie, na polowania głównie na kaczki. Wyżeł Han aportował. Na dziki była Mucha. Jamnik długowłosy. W Elblągu był grób mojego braciszka. To pierwsze dziecko moich rodziców. Wituś. Żył tylko kilka dni. Raz do roku będąc u dziadków jadąc do Elbląga odwiedzaliśmy ten grób . O grób dbał miejscowy grabarz, który nas przyjmował śniadaniem na trawie. I rodzice oczywiście wtedy płacili za opiekę nad grobem.
Babcia i ciocia bardzo dobrze gotowały i lubiły to robić.
W sierpniu zaczynał się sezon polowania na kaczki. No to mieliśmy często na obiad: Zupę chłodnik z jajkiem, na drugie kaczka smażona z ziemniakami tez smażonymi i pokrojonymi w plasterki. Do tego mizeria. A na deser to zawsze był kompot. Najczęściej rabarbarowy z wanilią. Ale też były i inne kompoty, przetwory, bo babcia miała przepiękny ogród. Robiła z dziadkiem też wina. Bardzo lubiliśmy pić zimny podpiwek robiony przez babcię. Podpiwek był rozlewany do butelek jeszcze poniemieckich. Ja bardzo tez lubiłem pieczone jabłka nadziewane marmoladą z rabarbaru i posypane cukrem pudrem...palce lizać!!!
Dziadek miał pasiekę i pszczoły. I wirówkę do miodu. Pamiętam jak dziadek w czarnej pończosze na twarzy i w kapeluszu z dmuchawką do dymu krzątał się przy ulach.
Pamiętam też smak i zapach takiego świeżego miodu prosto z ula!
Babcia robiła też swoje masło. I potrafiła piec placki drożdżowe. Najlepiej one smakowały z marmoladą rabarbarową, dżemem agrestowym czy gruszkowym..
Jak wracaliśmy do Warszawy po miesiącu pobytu to nasze auto Skoda combi zapchane było rożnymi przetworami, weckami i bańką 10 litrową miodu.
Na Święta Bożego Narodzenia od dziadka dostawaliśmy pocztą upolowanego przez Niego zająca. Mam z niego robiła pasztet.
Drogi wtedy były pustawe. 90% osób aut nie miało. Dziadek był zmotoryzowany. Miał Małą Jawkę. Czeski motorower. Potem kupił fabrycznie nowego Mikrusa! Made in Poland rodem z Mielca! Polskie auto małolitrażowe. Oczywiście już się nie produkuje.
Często tak podróżując wymijaliśmy tabory cygańskie. Wozy kolorowe ciągnięte przez konie. A na tych wozach z tyłu wietrzyła się pościel. Dziadek czasami użyczał swojego pola pod obozowisko cygańskie. I z Cyganami grał na skrzypcach. Rodzinkę miałem muzykalną(proszę zobaczyć na fotkę). Lecz ja słuchu muzycznego niestety nie odziedziczyłem. Janusz brat stryjeczny grał w szkolnym zespole big-beatowym. Teraz mieszka na stałe w Kanadzie w Montrealu. Tam się ożenił i ma dwoje dzieci.
W tamtych czasach młodzież chętnie wędrowała autostopem. Była taka zorganizowana akcja. Wyciągało się książeczkę autostopowicza i zatrzymywało samochody. Autostopowicz dawał kierowcy za podwiezienie kupony. A te kupony brały udział w losowaniu nagród.
Mój ojciec jak nasza Skodzinka była pusta to chętnie autostopowiczów zabierał. A kuponów nie brał.
Najwięcej autostopowiczów stało na Bielanach w Warszawie przy drodze wylotowej w stronę Gdańska. Łapali okazje nad morze....
Tak autostopem można był zwiedzić cały kraj z bardzo małe pieniądze!
Teraz taborów cygańskich nie ma, autostopu też nie ma.
W jednym wpisie nie mogę tego umieścić co robiliśmy i gdzie byliśmy w czasie wakacji. Nie da się! Więc musi wystarczyć to co jest.
I potwierdzam i proszę uwierzyć!
TO BYŁY NAJPIĘKNIEJSZE WAKACJE MOJEGO ŻYCIA!
Tunezja, Hiszpania, Wyspy Kanaryjskie itp odpadają!
Owszem chciał bym być młodszy. Ale nie żal mi dawnych wakacji.
Teraz takich nikt prawie niema. Mój syn też nie. Może tylko posłuchać i fotki pooglądać.
Szerokiej drogi i ciekawych, czynnych wakacji życzy VojtekPs. prawie wszystkie fotki robił mój ojciec. Radzieckim aparatem Zorki, wierną kopią niemieckiego aparatu Leica. Ojciec sam też je wywoływał.
Zastanawiam się też jak mając czworo dzieci ojciec mój tak aktywnie żył???
Ale się tego już chyba nigdy nie dowiem. Dziś się narzeka mając jedno dziecko.
A to piękne wspomnienie wakacji, co to jest że człowiek im starszy tym częściej wraca do dzieciństwa. Piękna fotorelacja, te stare zdjęcia są niezwykłą pamiątka.
OdpowiedzUsuńChyba i my musimy poszperać w albumach ciotek i wujków bo jak zwykle "szewc bez butów chodzi" tak i my w swoich osobistych zbiorach niezwykle skromną ilość zdjęć z czasów dzieciństwa mamy.
Pozdrawiamy z zalanych deszczem Kielc.
Witam. Fajny wpis. Zapraszam na mojego drugiego bloga, którego założyłem na bloggerze
OdpowiedzUsuńhttp://krzysiekpolcyn.blogspot.com
Teraz będę redagował dwa blogi.
Pozdrawiam.
Miłego dnia :):):)
Pamiętam ten wpis. :) I nie przestaję go podziwiać.
OdpowiedzUsuńVojtku, dziękuję za dobre słowo o moich talentach, które są lub ich nie ma, ale kobieta lubi słuchać o takich rzeczach. :D
W Warszawie lato i wakacje deszczowe... więc pozdrawiam przez deszcz!
Dobrze pamiętam ten wpis... czytałam go z zapartym tchem, Vojtuś. :) Nawet zdjęć wyczekiwałam pamiętanych, a pojawiających się w miarę czytania tego tekstu.
OdpowiedzUsuńSłoneczko u mnie, a u Ciebie? :)
Witaj Vojtku! Pamiętam, pamiętam, ten wpis z ubiegłego roku :) Z wielką przyjemnością, ponownie przeczytałam te dziecięce wspomnienia, wiejskich wakacji u Dziadków :) To dopiero były czasy, co? Ale teraz, chociaż jest co wspominać :)
OdpowiedzUsuńPozdrawiam z pochmurnego i deszczowego miasteczka :)
Komentowałam te wspomnienia na poprzednim blogu. Tu chciałam napisać, że bardzo źle się na blogspocie komentuje. Nie wiem, czy to tylko ja mam takie kłopoty? Praktycznie tracę już kontakt z blogerami, którzy na ten portal się przenieśli.
OdpowiedzUsuńPozdrawiam serdecznie.
Cześć,Wojtku!!!
OdpowiedzUsuńTo wszystko prawda.Tylko w krajach starej UE pomimo,że jest podobnie,istnieje taka podstawowa prawda.Jeśli coś rząd uchwali,wejdzie to w życie,to przeciętny obywatel słucha tego i cieszy się czasem,lub denerwuje.Ale zawsze wie,że wszystko wejdzie w życie.Na pewno!!!
Życzę udanych połowów,miłego dnia i gorąco Pozdrawiam.KUBA
PS.Jeśli chodzi o blogspot,to w pełni zgadzam się z Elą.
Witam bardzo serdecznie, jestem dziś pierwszy raz na Twoim blogu ale cóż mogę powiedzieć jest wspaniały, masz piękne wspomnienia z wakacji którymi się dzielisz z całym światem blogowiczów to miłe. Wszystkiego dobrego życze pozdrawiam
OdpowiedzUsuńhttp://zawszelkacene.blog.interia.pl/
Ciekawie opowiedziałeś o swoich najpiękniejszych wakacjach. Ja takich nie mam. To znaczy, musiałbym wybrać kilka, bo zawsze żal coś odrzucić.
OdpowiedzUsuńŚwietny wpis.
Vojtku, problem z komentowaniem nie dotyczy mojej niewiedzy, jak to robić, tylko w samym portalu, z którym wiele osób ma kłopot.
OdpowiedzUsuńŻyczę wspaniałych wakacji.
alElla
Witaj Vojtek!
OdpowiedzUsuńMiłe sę takie wspomnienia,
Z lat dawnych, wakacji minionych,
Serce przyśpiesza, tętno się zmienia,
Od tych wspomnień z lat utraconych.
Kto to jeszcze pamieta Mikrusa,
Co bez popychu nie ruszał.
Pozdrawiam i zapraszam do siebie.
Michał
Świetny wpis!!! Teraz już nie ma takich wakacji!!! Nawet ja już takich nie miałam, dlatego uwielbiam słuchać jak moi Rodzice opowiadają mi o swoich :)
OdpowiedzUsuńZdjęcia wspaniałe!!!
Pozdrawiam Cieplutko :)
Wspomnienia z młodości przeważnie nie mają wad.
OdpowiedzUsuńBardzo pięknie piszesz o swojej rodzinie.
Wyrazy uznania za poszanowanie tych, których tak miło wspominasz.
Pozdrawiam bardzo cieplutko:))
Witam Panie Wojtek !
OdpowiedzUsuńU nas jest upaly. Lato na Litwie jest okresem burz, a w ciągu ostatnich tygodni pioruny pojawiają się w každego dnia. W pierwszych dniach lipca ofiarami porunow padli juž dwie osoby. Kobieta 25 lat i chlopak 19 letni ktory rozmiawal przez telefon komurkowy, siedząc w altance.
Wojtek, tak fainie opowiedziales o swoich wakacjach. Tak jest przyjemno wracac do lat dziecinsta. W mojim blogu, tež jest wpis z lat dziecinstwa ...
Jestem na urlop. Jutro pojadem na kilka dny z przyjacielmi na mojim ukochanym jeziorem, poglądac zachod slonca, polowic leszczyka ...
Pozdrawiam serdecznie, wspanialego i slonecznego udanego weekendu :)
To były wakacje! Wspaniałe i radosne. Dziś już takich niestety nasze dzieci nie mają. Wielka szkoda, bo wiele przez to tracą.
OdpowiedzUsuńMiałeś cudowną Rodzinkę... Dziadków, Rodziców, Rodzeństwo, Kuzynostwo.
Fotki Twój Ojciec robił naprawdę piękne. W tamtym czasie też miałam ruskie ustrojstwo - Fied-2. Kochałam ten mój aparacik.
Pozdrawiam niedzielnie! Halszka
PS
Bardzo podoba mi się to Twoje zdjęcie z wędką.
Witaj Vojtku! Zapewne wypoczywasz sobie na wsi, łowiąc rybki i nasłuchując, co tam w trawie piszczy :) Pogoda dopisuje, w ten weekend, więc taki relaksik, jest jak najbardziej wskazany :)
OdpowiedzUsuńNo to życzę przyjemnego wypoczywania i chętnego wracania :).... na bloga.
Pozdrawiam w letni sobotni wieczór.
Jako młode dziewczę jeździłam na kolonie i bardzo sobie to chwalę.
OdpowiedzUsuńWypoczywaj Vojtku, nabieraj sił aby po wypoczynku znowu działać.
Cześć,Wojtku.
OdpowiedzUsuńW przyszłym tygodniu jadę w te góry.Trochę mi się nie chce,ale Moja Dziewczyna już tydzień temu się spakowała...Uff.Bo wiesz,ja ani nie piję,ani do zabaw nocnych nie mam siły.Chodzi mi o gitarę i te rzeczy.
Wczoraj padało,dzisiaj upał niesamowity.Trzydzieści stopni.Enigmatyczne to lato.
Pozdrawiam Bardzo Serdecznie.KUBA
Witam Wojtusia! Pamiętam ten Twój wpis sprzed roku! Wydaje mi się, iż tutaj jest więcej zdjęć niż w tym wpisie sprzed roku na WP?? Mało mam ostatnio czasu, lecz znalazłem chwilkę na nowy wpis u mnie! Pozdrawiam
OdpowiedzUsuńNo to jesteś lepszy (śmiech), ja jeszcze nie miałam okazji wyścigów quadów widzieć. Koło nas nie ma.
OdpowiedzUsuńCieszę się, że podobają Ci się moje fotki z Motocrossu.
Będę czekać na Twoje wspomnienia z wakacji na Kielecczyźnie.
Pozdrawiam serdecznie! Halszka
Witaj Vojtku! No to super, że wypad na wieś był udany. Zbyszek, jak zawsze trzyma fason i leży pod sklepem, więc wszystko z nim ok! :)))
OdpowiedzUsuńU nas dziś nie padało, ale wyraźnie coś wisi w powietrzu i być może w nocy coś przygna.
Niech wytrzyma ta pogoda jeszcze trochę, bo w środę jadę na cały dzień, na piknik pod gołym niebem i wolałabym, żeby nie padało :) Będzie to spotkanie uczestników tego Projektu, w którym uczestniczę oraz osób, z którymi byłam na szkoleniach :)
Syn pewnie wrócił zadowolony, z żeglarskich wakacji, co? :) Tak myślę!!!
Pozdrawiam i życzę udanego tygodnia pracy :) Koniec leniuchowania hehe
Dzięki Grażyno!
OdpowiedzUsuńSyn przyjechał późno wieczorem jak spałem. Porozmawiam z Nim jak wrócę z pracy. Bo teraz wszystkie osoby normalne w moim domu śpią:)
Jak wróciliśmy to w Warszawie była burza. I dość długo lało. I nadal wilgoć w powietrzu jest.
Rybki słabo brały. Nie lubią takiej pogody.
Ale jesteśmy zadowoleni z wyjazdu. Dobrze jest rzucić okiem na to co się nie mam blisko siebie...Odpoczynek od codzienności..
Pozdrawiam Ciebie i Twoją grupę z projektu:)
Projekt Vojtek:)
taki Mikrus by mi się przydał ;-) otiotylia.bloog.pl
OdpowiedzUsuńI widzisz, Vojtek, Syn cały i zdrowy wrócił do domciu, a tak się martwiłeś. Szybko mu te wakacje na jachcie minęły. Pewnie dzisiaj cały dzień będzie Wam opowiadał o swoich wrażeniach żeglarskich.
OdpowiedzUsuńPozdrawiam serdecznie oraz miłego dnia po pracy życzę! Halszka
Wojtku,ja też wolę O od U z kreską (wolę?..Nie mogę).Ale dobre piwko zawsze,tyle tylko,że w ilościach mikroskopijnych.:-)))))))
OdpowiedzUsuńTo syna masz już przy sobie?Pozdrawiam z lubelskiej patelni.KUBA
przypomniałeś mi o moich wakacjach na wsi
OdpowiedzUsuńto były najpiękniejsze wakacje
pozdrawiam Cię miło i serdecznie
Zazdroszczę wakacji. Ja ich dawno nie miałam i chyba już nie będę mieć.
OdpowiedzUsuńJa też lubię fotki w ruchu. Dziś u mnie o baike-maratonie.
OdpowiedzUsuńMłodych czasami trzeba umiejętnie za język pociągnąć, aby się rozgadali i zaczęli opowiadać o swoich przeżyciach. Wiem coś o tym.
Pozdrawiam serdecznie! Halszka|
Wojtek!!!
OdpowiedzUsuńTo,że Twój syn wrócił,to czcionki tańce urządzają obwieszczając wiadomość.
Dobry z Ciebie Tato,Wojtku.Tak trzymaj.Trzymaj?Tak to już jest u ludzi pięknych.
Często kłóciłem się się z moim Ojcem,ale znaczenie żadne.Kochałem go bardzo.Twój Syn też Ciebie kocha,tylko... BUNT...Przejdzie Mu .Pozdrawiam.KUBA
Witaj Vojtku,
OdpowiedzUsuńpowiem Ci tak po cichutku, na ucho, że przez kilka lat nie robiłam tak wielu przetworów jak w tym roku. Oprócz pracy udzielałam się społecznie i po prostu brakowało mi na to i czasu i sił. Zaprzestałam społecznej działalności i teraz mogę już sobie pozwolić na taki luksus przygotowywania zapasów, a sprawia mi to doprawdy przyjemność. To fajne, relaksujące zajęcia. Przynajmniej dla mnie...:)))
A co do wakacji to czas spędzony w towarzystwie kochanych i kochających ludzi nie może się równać z niczym innym. Odległe kraje chociaż tak urokliwe i warte zobaczenia nie zastąpią dawania i otrzymywania daru najwartościowszego - daru serca i obecności w naszym życiu.
pozdrawiam serdecznie
B. :)
Witaj Vojtku! Wczoraj cały wieczór nasza kablówka "szalała" w związku z tym miałam problem z netem. Na końcu pacany wszystko wyłączyli i nie było ani TV ani neta, także nie miałam jak wejść na bloga.
OdpowiedzUsuńI jak tam, wspomina młodego żeglarza z Mazur? :) Warto było poświęcić wakacje w Italii, na rzecz żaglówki? Dla Niego pewnie tak :)
A ja jutro od rana, do późnego wieczora piknikuję :)... dobrze, że pogoda ma być ładna.
Pozdrawiam i życzę udanej środy :)
można Ci tylko pozazdrościć takich wakacji
OdpowiedzUsuńo wpisie mnie powiadom
pozdrawiam milutko
Tylko takie konflikty z Ojcem są w swojej istocie bardzo łagodne.Dopiero potem się zacznie.Ale nie ma potrzeby ,w tej chwili,o tym pisać.
OdpowiedzUsuńWyjeżdżamy dzisiaj o 21.00.Po powrocie zaraz się odezwę.
Trzymaj się,Wojtek.KUBA
Witam Vojtku...
OdpowiedzUsuńTeż mam miłe wspomnienia z wakacji, zwłaszcza te z dzieciństwa i młodości... Później też trafiały się miłe... ale gdybym miała wybrać , to pewnmnie te z dzieciństwa, bo były najbardziej beztroskie...
Nie za długo wyruszam na dalsze wakacje.
Już się spieszę , bo jestem do tyłu z pakowaniem . Nadrabiam zaległości u innych
w blogach. To trochę trwa. Jeszcze mi zostały trzy, nie wiem , czy zdąże się tam wpisać . Teraz wyłączam komputer. Dziś najpierw trafiłam do Twoich innych blogów, a w nich - zieje pustką , bo nie nowych wpisów.
Ile rybrek ostatnio złowileś ? Odpoczywaj i twórz... Krystyna
Oglądałam już filmik ze startu wyścigu quadów. Wspaniały!
OdpowiedzUsuńJeśli Twój Syn jest taki małomówny zawsze... i do każdego, to nie oznacza nic złego... A bo mało jest takich małomównych ludzi na świecie? Taka ich natura, a natury nie zmienisz. Ale jeśli tylko w stosunku do Ciebie taki jest, no to masz mały problem jako Ojciec... Powinieneś wtedy nad nim umiejętnie popracować, aby się otworzył.
Pozdrawiam serdecznie! Halszka
miłego dzioneczka Vojtku, dzięki za odwiedzinki
OdpowiedzUsuńPiękne wspomnienia i do tego z miejsc, które znam. Ja bym napisał najpiekniejsze DOTYCHCZASOWE wakacje. Nigdy nie wiadomo co nam jeszcze życie przyniesie. Zdjęcia przywołują i u mnie nostalgiczne wspomnienia. Pozdrawiam
OdpowiedzUsuńNo widzisz sam, że nie było co się zamartwiać. Synowie mają to do siebie, ze drogę do domu zawsze znajdą.Wiem coś o tym, he,he...
OdpowiedzUsuńPozdrawiam bardzo cieplutko:))
Witaj Vojtku! Syn, po ostatnich wrażeniach, jak się zaklimatyzuje w domu, to sam zacznie opowiadać, bo na pewno ma o czym :)
OdpowiedzUsuńMój wczorajszy piknik był wprost boski :) Dużo ludzi, mnóstwo atrakcji, kiełbaski pieczone na ognisku, przejażdżki bryczką, tańce, konkursy i jazda konna :) Co prawda, bałam się wsiąść na konia, ale za to nastrzelałam sobie fotek jak stoję obok i udaję, że jechałam hehe :) Myśliwiec, to fantastyczne, agroturystyczne miejsce, urządzone w typowo wiejskim klimacie, gdzie przyjemnie można spędzić cały dzień :) Wróciłam bardzo zadowolona!!!
A w nocy, przeszła u nas tak potężna burza z piorunami, że miałam pełne gatki :) Takiego huku i błyskawic, już dawno nie przeżyłam... myślałam, że blok się wali :)
Pozdrawiam po burzy i życzę miłego wieczoru :)
Witaj Vojtku za stolycy!
OdpowiedzUsuńTak, potwierdzam, bo i moje wakacje spędzane u wujostwa na wsi podzamojskiej, były podobne do Twoich ... był i drabiniasty wóz i koń Siwek i rząd uli za stodołą i gruszki miodowe, czereśnie dwie na wygonie ... do dziś pamiętam tamte smaki. To był bajeczny beztroski czas.
Dziękuję za przypomnienie. :-)))
Pozdrawiam serdecznie jeszcze z nad morza, teraz po plażach z wnuczką biegam.
Miłego dnia! :-)))
Vojtku,pamiętam ten wpis.Z niecierpliwością czekam na ten zapowiadany.Wzięłam sobie subskrypcję Twojego bloga,więc pewnie od razu będę wiedziała,kiedy się pojawi. :) Pozdrawiam z pochmurnego świętokrzyskiego ;d
OdpowiedzUsuńWitaj Vojtku...
OdpowiedzUsuńPiękne to Twoje wspomnienie z wakacji...Chyba te najwcześniejsze zapamiętujemy ze szczególną nostalgią. . . Wróciłam z kolejnych wakacji... drugich w tym roku... Niby wakacje sa jedne , ale miejsce zminiłam, więc sa jakby drugie... A w tym letnim sezonie planuję jeszcze jedne w sierpniu. Narazie pomieszkam u siebie. Serdecznie pozdrawiam - Krystyna
jakie burze? jakie? u nas tylko jedna była w tym roku, bo druga gdzieś była na horyzoncie
OdpowiedzUsuńpozdrawiam milutko i miłego wieczoru życzę
Zapraszam na zwiedzanie mojego miasta.
OdpowiedzUsuńPozdrawiam cieplutko:))
piękne wspomnienia. To prawda, że czym człowiek starszy tym częściej wraca do czasów dzieciństwa bez względu jakie ono było. Ale sposób w jaki piszesz o rodzinie jest cudowny. Tyle przebija się w nim miłości do rodziców, rodzeństwa, dziadków. Czy nasze dzieci kiedyś też tak będą opowiadać. Wstyd przyznać, ale część młodych ma konsumpcyjny stosunek do życia, nie docenia rodziców. Oby nas to nie spotkało. Pozdrawiam
UsuńTo były na pewno najpiękniejsze wakacje, wesołe i pełne magicznych zapachów. Moja rodzina też pochodzi z Kresów. Mama urodziła się w Wilnie. Po wojnie, ojciec jako asystent na UW został skierowany na Politechnikę Gdańską, gdzie miał rozpocząć pracę. Stało się jednak inaczej, w Gdańsku spotkał przyjaciela ze studiów, który zaciągnął ojca do Starogardu, by wspólnie budować zakłady farmaceutyczne. Podobnie jak Twoja rodzina, moi rodzice zapuścili korzenie na Pomorzu.
OdpowiedzUsuńVojtku, bardzo podobają mi się zdjęcia, które zamieściłeś. Na szczególną uwagę zasługuje zdjęcie dziadka Józefa. Myślę, że gdyby teraz ktoś zaczął robić zdjęcia w podobnym stylu, na sztywnej, grubej tekturce, zrobiłby furorę.
o kurde Dziadek to chyba miał wtyki, że woził się Mikrusem...
OdpowiedzUsuńZ tego co wiem fabrykę opuściło tylko niecałe 1800 sztuk więc grono posiadaczy było naprawdę małe.
Nie wiem czy Dziadek miał wtyki. Za mały byłem, żeby to wiedzieć. Pamiętam jak Mikrusem jeździliśmy:) I niebieskawy dym z rury wydechowej i zapach benzyny. Dziadek miał tez motorower, Małą Jawkę. A ojciec miał Skodę i motocykl WFM :) Takie były czasy i bardzo miło to wspominam :)
UsuńO jak się przyjemnie ogląda takie stare zdjęcia. Często wracam do miłych wspomnień z czasów, gdy żyli moi dziadkowie. Zawsze z babcią jeździłam ba wakacje, z jedną albo drugą.
OdpowiedzUsuń