Kobiety, które studiowały medycynę też musiały odbyć służbę wojskową.
Ja dostałem powołanie do wojska na jesieni do Technicznej Szkoły Wojsk Lotniczych w Zamościu. Ponieważ przybyłem jako jeden z pierwszych(mocno jednak wystraszony) to miałem możliwość wyboru specjalności. Wybrałem specjalność fotolaborant lotniczy. Bo w młodości parałem się amatorsko fotografią i pracowałem w ciemni fotograficznej u kolegi w piwnicy.
I normalnie z chlebakami wypełnionymi podręcznikami i zeszytami codziennie chodziło się na zajęcia Mieliśmy zajęcia praktyczne z fotografii i praktyczne w ciemniach fotograficznych. Najbardziej lubiłem pracę w ciemni. Wszystko było jak w normalnej szkole. Na czele ze stopniami z nauki
Oczywiście sami sprzątaliśmy po sobie od czasu do czasu wysyłano nas na kuchnię a także do prania mundurów. Robiliśmy wszystko to czego młodzi ludzie teraz nie chcą i nie potrafią. Czystość sali, posłanie łóżek było codziennie sprawdzane.
Każdy oczywiście słał sam swoje łózko i robiło porządek wokół siebie. Do tego dochodziły prace zewnętrzne jak grabienie liści , trawy itp. Oczywiście poranna gimnastyka trwająca około pól godziny. Kto się teraz gimnastykuje dla zdrowia? No chyba palce przy komputerze. Ubikacji(kibli) też sprzątaczka nie sprzątała tylko sami musieliśmy. Wojsko oprócz zawodu uczyło też po prostu prozy życia, prozaicznych zajęć. Wojsko oferowało BEZPŁATNIE różne kursy. Na przykład na prawo jazdy oraz podwyższenie prawa jazdy na auta ciężarowe, mechaniczne, elektryczne itp. Do tego jeszcze dochodziło poznanie innej części kraju bo prawie zawsze powoływali do jednostek oddalonych od swojego miejsca zamieszkania. Kilku kolegów tam znalazło swoje przyszłe żony.
I nauka życia bez mamusi i tatusia i ranne wstawanie też miało swoją cenę.
Jeśli student rzucił uczelnię to dostawał powołanie do wojska. Ja z takimi służyłem. Więc wojsko było tez biczem na naukę! Na motywacje do nauki.
Do czego służyli fotolaboranci w wojsku. Otóż między innymi w samolotach były fotokarabiny. I się strzelało fikcyjnie bez naboi tylko kamera pracowała. I potem po locie film się wywoływało i było widać jak kto celował. Poza tym samoloty zwiadowcze robiły fotki i trzeba było je wywołać i potem specjaliści rozczytywali co tam jest. A fotogrametryści z poszczególnych fotek montowali duży obszar. I powstawała mapa fotograficzna. I specjaliści oficerowie przez szkła specjalne czytali te mapy. Oraz oczywiście się robiło zwykle fotokopie dokumentów.
Służyłem w Zamościu w Szkole Wojskowej na kompani foto. Były tam specjalności: Fotolaboranci(ja), fotogrametryści od map i mechanicy sprzętu foto.
I były to zawody po których się miało prace w cywilu!
Tu opisałem zaledwie pół roku mojej służby wojskowej. W następnym odcinku opowiem gdzie byłem dalej i co robiłem. W każdym razie się już dwa razy spotkałem w rozmowie z młodymi ludźmi: "szkoda, że teraz wojska nie ma"
Fotki poniższe są z Technicznej Szkoły Wojsk Lotniczych w Zamościu. Chwalę tą szkołę jej personel i kolegów. Żadnej fali tam nie było. Potem opiszę co to fala wojskowa.
Chciałem tym postem spowodować dyskusję czy warto przywrócić taką służbę wojskową. Oczywiście przynajmniej w połowie krótszą.
KLIKAJ NA FOTKI, ŻEBY POWIĘKSZYĆ
Fotki z książeczki wojskowej i legitymacja specjalisty wojskowego.
I fotki z Technicznej Szkoły Wojsk Lotniczych w Zamościu
Czołem Internauci i Internautki!
Vojtek absolwent Technicznej Szkoły Wojsk Lotniczych.
Witaj Vojtek.
OdpowiedzUsuńCzyli nie ma jak wojsko. Teraz młodzi ludzie, to mamisynki, które nic nie potrafią koło siebie zrobić.
Mnie też służba w wojsku wiele nauczyła, aczkolwiek dużo nauczyłem sie w harcerstwie - musztry, kompasu, azymutu, etc... Ale ja miałem pepeszkę, a ty peem ze składaną kolbą. Czyli jestem starszy wiarus.
Pozdrawiam i do siebie zapraszam.
Michał
Michale też byłem w harcerstwie i chodziłem na azymut i sami latryny budowaliśmy i stelaże do materaców w namiotach wojskowych. To wszystko było w liceum. Oby wojny nie było, bo armia zawodowa jest mała. Zmieści się na Stadionie Narodowym plus stadion Legii. Czołem i pozdrawiam!
UsuńJa też byłam w harcerstwie i byłam zastępową. Żałuję, że po drodze zrezygnowałam z czegoś tak fantastycznego. Mam nadzieję, że moja Bulba, jak podrośnie, również złapie bakcyla.
UsuńCiągle Vojtku zaskakujesz :)
Ja zaczynałam chodzić na spotkania zuchów, ale jakoś to było w mojej podstawówce średnio zorganizowane. Urwało się i koniec
UsuńCzołem Absolwencie Technicznej Szkoły Wojsk Lotniczych!
OdpowiedzUsuńMuszę przyznać że byleś przystojniakiem(za mundurem panny sznurem) bardzo fajnie się wspomina wojsko ,szkołę i kolegów a jeszcze jak bylo po prostu fajnie nie wiem co napiszesz o tzw. ''fali''o kotach itd...frycowe podobno trzeba zaplacić.Twoje amatorstwo na pewno wpłynęlo na całe Twoje życie co widać w postach są bardzo interesujące serdecznie pozdrawiam i czekam na relacje
Dziękuję. na pewno napiszę o Fali, kotach itp. I gdzie dalej byłem w wojsku i co robiłem. Chodzi mi o dyskusje czy należy taka służbę przywrócić oczywiści krótsza niż dwa lata. Ale marynarze służyli trzy lata! Pozdrawiam, czołem!
Usuń"Kto się teraz gimnastykuje dla zdrowia? No chyba palce przy komputerze." haha :D dobre i jak bardzo prwdziwe Vojtek, dziekuje za podzielnie sie wspomnieniami z wojska.
OdpowiedzUsuńAga
Ago. Będzie część dalsza. Bo z fotolaboranta zmieniłem zawód na.............. to będzie w następnym poście.
UsuńNiczego sobie był z Ciebie wojak. Kiedyś uważano, że facet musi przejść szkołę w wojsku, dziś zmieniły się poglądy i młodzi mężczyźni niewieścieją, nie ma w nich tego hartu ducha, jaki Wy mieliście. W wojsku niektórzy dobywali zawód, robili prawa jazdy. Mój piękny był pisarzem w sztabie, miał ładne pismo, a wtedy pisało się w większości ręcznie. Przecież każda maszyna do pisania musiała być rejestrowana na policji. Jednak to były fajne czasy. pamiętam jak kręciłyśmy pupami przed maszerującymi na przepustki chłopakami w marynarskich mundurach. Oczywiście, że szkoda mi widoku wojska na ulicach. Ci zawodowi niechętnie noszą je na co dzień. Mało tego, wojsko współpracowało ze szkołami. Miałam bardzo wielu instruktorów harcerstwa z jednostki wojskowej, a dziś tego nie ma. Pozdrawiam Cię wojaku serdecznie.
OdpowiedzUsuńFajnie napisałaś i prawdziwie. Najbardziej podobały mi się mundury własnie marynarzy. Ja miałem mundur stalowy, lotniczy. Żołnierze, oficerowie byli wtedy w klimacie warszawskich ulic. Facet, który w wojsku nie był zwany był lalusiem. I rzeczywiście mniej potrafił rzeczy prozaicznych. Czołem i serdecznie pozdrawiam :)!
UsuńU nas marynarzy było najwięcej i miały największe wzięcie u dziewczyn. Sama miałam kilka sympatii w takich mundurach. Zieloni nie mieli wzięcia. Czerwone berety z Dziwnowa przyjeżdżały do nas do Liceum na zabawy, zapraszaliśmy ich, bo chłopców mieliśmy za mało. Ci spadochroniarze byli przystojni. Ech, rozmarzyłam się trochę. Pamietam w pierwszym roku naszego małżeństwa, męża wzięli do rezerwy na Białą Górę koło Międzyzdrojów, odziali w wyjściowy marynarski mundur. Jak przyjechał na przepustkę, to nie pozwalałam mu go zdjąć do wieczora i biedak się pocił w nim. Nie wiem jaką magię mają mundury, ale lubię je do dziś. Gdybym była w wojsku, to też lubiłabym wracać do wspomnień.
UsuńPozdrawiam serdecznie.
Fajnie to opisujesz. Prawdziwie. Mnie najbardziej imponowali komandosi. Czyli Czerwone Berety. No i oczywiście generałowie. W Warszawie ich nie brakowało. Do naszej klasy chodził kolega, którego ojciec był generałem. I nasza nauczycielka była z tego dumna. Nawet raz Czajka służbowa Pana Generała brała udział w szkolnej akcji zbierania makulatury :)
UsuńJestem "zarobiony" Dlatego odpowiadam dopiero teraz.
Hej
Fajna notka, super zdjęcia. Dzięki, ze dzielisz się takimi materiałami!
OdpowiedzUsuńPozdrawiam serdecznie!
To jest po prostu samo życie i nasza najnowsza historia polski. Że się tak wyrażę :)
UsuńVojtku, zatrzymałam się na fotografiach. Czarno-białe fotografie mają swój klimat, a wojskowe - tym bardziej. ;) Temat też jeden z wyższego rzędu poruszyłeś. Miło znów poczytać. Pozdrawiam (jeszcze z Polski), Karolina :)
OdpowiedzUsuńDzięki Karolino. Wiem, ze wpadłaś w locie z jednego miejsca na drugie.
UsuńTak fotki czarno białe maja duszę. Dlaczego. Bo wzrok nie rozbiega sie po kolorach tylko ogarnia to co najważniejsze. Było minęło. I nie mamy na to wpływu. Życzę Ci powodzenia w nauce, która jest dla Ciebie przygodą życiową.
Ja to nie bardzo wiem, czy należy szkolić młodych chłopców do wojska. Teraz wojna wygląda tak jak to widzimy we Francji. Niech zatem szkolą odpowiednie jednostki służbowe wojskowe i policyjne. Ta wojna terrorystyczna dopiero się rozpoczyna, niestety ...
OdpowiedzUsuńPozdrawiam Vojtku:-)
Wojsko poborowe jest nam teraz niezbędne. Nie może być tak, że mężczyźni nie potrafią użyć karabinu.
OdpowiedzUsuńMężczyźnie też nie potrafią użyć szczotki do zamiatania i innych bardzo bojowych rzeczy. Odpowiadam tak późno bo jestem "zarobiony :)"
UsuńWitaj Wojtku. Ja odrabiałem wojsko na Studium Nauczycielskim .W każdy czwartek mieliśmy zajęcia wojskowe, szkolenia, ćwiczenia, ubrani w mundury z demobilu, a w lipcu mieliśmy obóz wojskowy w Sanoku. Potem wojsko przypominało sobie o mnie co jakiś czas , wzywając na jednodniową przymiarkę munduru, wreszcie w powołało mnie na miesięczne "ćwiczenia" w WKU, gdzie uzyskałem specjalność kancelisty. Wtedy przyznałem się, ze nie miałem przysięgi, więc mi ja zorganizowano w pokoju komendanta WKU. Podczas internowania w 1981 r.wydarto mi kartę mobilizacyjną z książeczki wojskowej jako "elementowi antysocjalistycznemu" i nastąpił mój rozbrat z LWP. W czasie studiów na SN i na obozie wojskowym byłem dowódcą drużny . Dobrze strzelałem, a ze swoją drużyna wygrałem zawody, za co w nagrodę dostaliśmy niedzielną przepustkę , z której, niestety, nie skorzystałem, gdyż spodnie mojego munduru wyjściowego sięgały mi pod brodę, a bluza po kolana. Komicznie wyglądałem , gdy w tym mundurze pojawiłem się na apelu przed objęciem warty. Strzelało mi się lepiej z tego PM48 niż z kałacha. Pozdrawiam
OdpowiedzUsuńPiekny opis Twojego szlaku wojskowego! :) Nie z Moskwy do Berlina ale jednak. Ja miałem jeszcze PM ale już wchodziły Kałasznikowy i mozna było strzelać z kałasznikowa nawet jak się go na stanie nie miało.
UsuńPozdrawiam Marszałka Podkarpacia Tomasza.
Generałbloger Vojtek
niestety nie byłem w wojsku, ale to bardziej z racji wieku, w latach 90 już tak chętnie studentów nie brali :), ale na ostatnim spotkaniu integracyjnym miałem przyjemność postrzelać na strzelnicy z pistoletów, strzelb i między innymi kałacha - niesamowite przeżycie w szczególności kiedy serie się strzela :)
OdpowiedzUsuńNorbert
UsuńI ja strzelałem z inżyniera Kałasznikowa. A najfajniej się strzelało na nocnej strzelnicy na Helu pociskami smugowymi. A do tego jak z nieba jeszcze flary spadały!
Sylwester odpada!
Dzięki za wizytę.
Cześć i czołem!
Vojtek ,dzięki za rewizytę; zacytuję Ci moją odpowiedź:
OdpowiedzUsuń"Vojtek, jest coś w tym, co piszesz.
Ja zawsze kochałam czytać; jak urodziła mi się córa, to sił i czasu było mniej, więc i mniej czytam, ale nadal b. lubię.
A z tym pisaniem to racja; jak masz kasę, możesz sam wydać swoją "twórczość".
Patrzyłam ostatnio na konkursy pisarskie - większość dotyczy poezji.. Mnie jakoś do czytania wierszy nie ciągnęło nigdy; w szkole czytałam i przerabiałam, bo musiałam, jednak bez większej przyjemności. A chodziłam do klasy humanistycznej :P Mi czasem się coś zrymuje, ale o lekkim charakterze, z podtekstem żartu.
Pozdrawiam!"
Dziękuję.
UsuńNiby napisanie książki nobilituje. Może kiedyś ale nie teraz. Też chyba sobie coś napiszę. Coś trzeba czytać prawda?
Z poetów bardzo lubię Broniewskiego. Nawet bardzo. Jestem "zarobiony" to późno Ci odpowiadam. Ale odpowiadam.
Hej
Ale przystojniacha:)))
OdpowiedzUsuńMoja służba wojskowa, to 2 lata i 8 miesięcy, jednocześnie w Państwowej Szkole Morskiej i w Marynarce Wojennej. Lata 1963-1969. Specjalność broń podwodna. Przeniesiony do rezerwy w stopniu mata podchorążego, po zdaniu egzaminu teoretycznego na oficera. I z tą specjalnością oraz stopniem przetrwałem do roku 1985, mimo że w tym czasie z marynarką nie miałem już nic wspólnego. Dopiero powołanie na dwutygodniowe szkolenie do jednostki na lotnisku w Babicach zakończyło się awansem na podporucznika lotnictwa i zmianą specjalności na nawigację lotniczą.
Teraz głęboka rezerwa:)))
Pozdrowienia, VVojtek
Dziękuje Wojtku! Odpowiadam dopiero teraz bo jestem "zarobiony"
UsuńCzołem!!!!!!!!!!!!!!!!!!!! :)
Łasniuśki!!!! :-) pozdrawiam
OdpowiedzUsuńZgoda. Ale po ciemku! Im ciemniej tym jestem ładniejszy. Odpisuję dopiero teraz bo jestem "zarobiony"
UsuńVojtek
Cześć Wojtku! Ja też byłem we wojsku, ale krótko, bo potem dostałem kategorię B (niezdolny do służby w czasie pokoju). Też byłem na szkółce, ale nie pamiętam czego to wszystko dotyczyło. Staram się wyrzucać z pamięci niemiłe doświadczenia! U nas była "fala":-( Pozdrawiam Wojtka niedzielnie Przemek
OdpowiedzUsuńPrzemku. Wiem co to fala w wojsku i opiszę to w drugim odcinku. Fala to coś bardzo złego. Ja miałem kategorie zdrowia A prim czyli najwyższą. W mojej "historii wojskowej" Były tez jednostki z "falą"
UsuńAle wojsko musi być. No chyba, że wynajmiemy za pieniądze armię zaciężną. Jak to bywało kiedyś :) Pozdrowienia z Mazowsza
Vojtek
Dziś wyjątkowo widziała na ulicach wojsko. Brali udział w patrolach Orkiestry, Fotki na blogu. Miłego dnia.
OdpowiedzUsuńVojtku, świetny wpis :) Szkoda, że czasy się zmieniły, bo wydaje mi się, że czasami dzisiejszym facetom po prostu brakuje...hmm...samodzielności. W sumie nie wiem jak to nazwać, by nie zabrzmiało okrutnie. W każdym razie jak ostatnio usłyszałam z ust kolegi (poniekąd bardzo wykształconego), że on w domu nic nie robi (nie gotuje, nie sprząta wokół siebie, nie pierze, nie prasuje...bo od tego ma mamę!!!) to szczęki po podłodze szukałam przez cały dzień!!!
OdpowiedzUsuńPozdrawiam serdecznie :)))))
Anniko.
UsuńJa znam takiego człowieka! też nic w domu nie robi! I uważa, że to jest PRAWIDŁOWE! Jeszcze gorzej, jego matka uważa też, że to jest prawidłowe!!! Nawet się nie schyli, żeby cokolwiek podnieść jak coś upadnie na podłogę. Od tego jest matka. I matka MUSI ZAROBIĆ na dorosłego syna. Ciekawe jak taki człowiek znajdzie dziewczynę? Jak będzie pełnił rolę mężczyzny, męża??? I nie daj Boże, żeby dziewczyna trafiła na takiego chłopaka!
Jestem "zarobiony" jak to się mówi. I nie od razu wszystkim odpowiem na komentarze.
Pozdrawiam serdecznie w poniedziałek.
Nie ma juz takiej służby wojskowej. Niektórzy swoja wspominają bardzo dobrze inni gorzej. Ale tak juz bywa. Pozdrawiam serdecznie i życzę szczęścia w Nowym Roku...
OdpowiedzUsuńDziękuję. Ja uważam, że taka służba powinna być. Oczywiście inaczej zorganizowana i krótsza niż kiedyś. Na przykład pół roku. Ale to temat rzeka. Do Siego Roku!!! :)
UsuńBardzo ładny karmniczek, ja też mam karmniczek za oknem, ale ptaszki nie przylatują jak jest ciepło. Mrozu nie ma w ogóle, temperatury są dodatnie, ptaszki mają co jeść w naturze i nie przylatują do stołówek.
OdpowiedzUsuńPozdrawiam bardzo cieplutko:-)
Jolu
UsuńTe karmniki to przygotowała spółdzielnia mieszkaniowa. Fotka może nie aktualna ale jestem "zarobiony" i nie śmigam z aparatem. U nas zamiast mrozu to są bardzo silne wiatry.
też gorąco pozdrawiam. Energia się przyda.
Ja również nie tęsknię za zimą, choć taka deszczowa pogoda trochę na nastrój wpływa, a rano głowa wisi, póki się kawy nie wypije. Do końca miesiąca zapowiadają odwilże i wcale mnie to nie martwi. Rozpoczął się w mieście remont głównej ulicy nad morzem i do sezonu muszą skończyć. Niech więc im słonko świeci. Pozdrawiam Cię Vojtku.
OdpowiedzUsuńA u nas wczoraj było wiosennie. Ale to tylko ułuda i blichtr. Jest środek zimy. Pozdrawiam serdecznie ze 100licy :)
UsuńNie mam pojęcia Vojtku dlaczego tak się dzieje.
OdpowiedzUsuńPozdrawiam serdecznie:-)
Dziękuję. Zaraz tam spróbuję wejść jeszcze raz.
OdpowiedzUsuńależ przystojny młodzieniec :D ciekawa opowieść, Twój blog jest jedynym, na którym mogę coś takiego przeczytac! niesamowite historie, teraz widzę, z jak wielu rzeczy po prostu nie zdawałam sobie sprawy.
OdpowiedzUsuńSabino. "Wiem, że nic nie wiem" i tego się trzymam. Pozdrawiam z wiosennej Warszawy.
UsuńU nas również wiosna. Przed chwila byłam w mieście, zaliczyłam ciepłe słonko, deszcz i wiatr i dokładny bigos w przyrodzie. na trawnikach i kwietnikach zielono. Wolę taki bigos od śnieżnych zamieci. Pozdrawiam serdecznie.
OdpowiedzUsuńCiekawe jak długo taka "wiosna" będzie? Do prawdziwej jeszcze daleko. Ale przyjdzie.
UsuńPozdrawiam ze "stolycy"
Musisz miło wspominać swoją służbę wojskową, skoro o niej piszesz po tylu latach....
OdpowiedzUsuńMój mąż otrzymał niedawno status weterana. Nie powiem....on także lubi wspominać czasy, kiedy skakał na spadochronie lub służył z ramienia ONZ.
Pozdrowienia Vojtku :)
W wojsku były dni fajne i nie fajne. Mnie tu nie chodzi o to czy miłe wspomnienia ale o to, żeby pokazać to co było. W tym wypadku zasadnicza służba wojskowa. Teraz jej nie ma. I jest dyskusja czy ja przywrócić oczywiście w wersji współczesnej i znacznie krótszej.
UsuńPozdrawiam
Vojtku po TSWL-u już nie ma śladu jest kilku żołnierzy takie dziadostwo.kiedyś jak była szkoła wojskowa to Zamość żył.Widziało się codziennie maszerujące pododdziały.A i wieczorami było wesoło.Teraz odnowili pomnik Iskry,Zamość się zmienił nie do poznania .
UsuńPolubiłem Zamość jak tam służyłem. I maszerowałem też po Zamościu :) Fantastycznie tą szkołę wspominam!
UsuńPozdrowienia serdecznie dla Ciebie i mieszkańców Zamościa.
Vojtek z Warszawy
Super, lubię Twoje wspomnienia. A dziś nie ma już takiej służby, tylko młodzi ludzie, którzy nie mają żadnej szkoły życia.
OdpowiedzUsuńA i jednostek było mnóstwo, na Warmii w wielu miastach, w samym Olsztynie cztery. Pozdrawiam :)
Tak na Mazurach było sporo jednostek. I przy okazji i dla cywilów w tych jednostkach była praca. Mówię człowiekowi 20 letniemu, żeby pozmywał naczynia. Dostaję odpowiedź: "kup zmywarkę"
UsuńPozdrawiam po śniadaniu.
Vojtek
Służyłem w wojsku w latach WIOSNA 1987-89 . I mimo wielu trudów bardzo mile wspominam tamten okres. Mimo tzw. "fali " , mimo jakiejś izolacji od społeczeństwa to był i jest niezapomniany czas. Tam rodziły sie przyjażnie bo nic nie scala ludzi jak wspólny trud i wspólne pokonywanie własnych słabości. Dziś jak patrzę na tych " niby facetów " w czerwonych portkach ubierającech sie jak cioty to mnie mdli , po prostu mdli. Przepraszam za ostre sformułowania ale takich lalusiów sobie nasze społeczeństwo wychowało. Miękkich , niezdarnych i nieporadnych co to bez poplecznictwa nie są w stanie nic osiągnąć . Tak na koniec - też byłem w harcerstwie i było super , podchody , biwaki , obozy - niezapomniane przeżycia . Pozdrawiam.
OdpowiedzUsuńPięknie napisałeś. Tak było. Nic dodać nic ująć. Dziekuje bardzo.
UsuńVojtek
Cześć. Mój Tata też kończył TSWL w Zamościu, w tej samej specjalności. W cywilu ukończył wcześniej szkołę fotograficzną. W wojsku służył 65-67. Zamość, a potem do końca w Bydgoszczy.
OdpowiedzUsuńTata też miał na mundurze "turbinkę"i też jesteśmy z Warszawy. Pozdrawiam
Bardzo Ci dziekuje za wizytę u mnie i komentarz. twój tata był w wojsku dużo wcześniej niż ja. TSWL wspominam bardzo dobrze. Ja przed wojskiem byłem fotoamatorem. Fotografowałem i wywoływałem fotki w ciemnie. Fajne hobby! :)
UsuńPozdrowienia serdeczne dla Twojego Taty i dla Ciebie.
Czołem!
Cześć. Mój Tata też kończył TSWL w Zamościu, w tej samej specjalności. W cywilu ukończył wcześniej szkołę fotograficzną. W wojsku służył 65-67. Zamość, a potem do końca w Bydgoszczy.
OdpowiedzUsuńTata też miał na mundurze "turbinkę"i też jesteśmy z Warszawy. Pozdrawiam
służyłem w tej jednostce w latach 1975-76 jesień do cywila.Szukam kolegów którzy jeszcze żyją i mogą nawiązać kontakt. Ja osobiście utrzymuję kontakt z dwiema osobami.Będę zachwycony każdą wiadomością.Pozdrawiam wszystkich kolegów którzy żyją i mają ochotę pisać.
OdpowiedzUsuńWszystkiego nie rozumiem ale jednostka wojskowa w której służyłem po ukończeniu TSWLu to 1902 w Poznaniu tzw.Eskadra przy DWLOT.
OdpowiedzUsuń